Skarb nazistów w Polsce? Zagadka rozwiązana

"Dziennik wojenny", czyli rzekome zapiski niemieckiego oficera, które miały powstać pod koniec II wojny światowej, okazały się fałszywe. Tak wynika z ustaleń ekspertów związanych z miesięcznikiem "Odkrywca". Zawarte w "dzienniku" fragmenty są przepisane z relacji niemieckich uchodźców, którzy uciekali z Dolnego Śląska.

Skarb nazistów w Polsce? Zagadka rozwiązana
Pałac w Michałowicach (PAP)

Pierwsze doniesienia o tajemniczym "dzienniku wojennym" pojawiły się w 2019 roku na Dolnym Śląsku. Władze Fundacji Śląski Pomost poinformowały wówczas, że mają dziennik, którego autorem rzekomo jest niemiecki oficer z czasów II wojny światowej.

"Dziennik wojenny"? Oto cała prawda

Jego pierwsza część była dziennikiem, a druga miała zawierać kilkanaście lokalizacji, w których naziści mieli ukryć zrabowane w czasie wojny kosztowności. Oficer, który rzekomo spisywał notatki, w czasie wojny był głównym konserwatorem zabytków na Dolnym Śląsku.

W dzienniku miały znajdować się informacje na temat ukrytych przez hitlerowców u schyłku wojny na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie skarbów. Sprawę postanowili zbadać eksperci współpracujący z miesięcznikiem "Odkrywca".

Od początku tej sprawy próbowaliśmy uzyskać dostęp do treści tego dziennika, ale fundacja zazdrośnie tego strzegła - powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową historyk Łukasz Orlicki, kierujący Grupą Eksploracyjną Miesięcznika Odkrywca.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo...

Zobacz także: Cud na froncie. Odłamek rakiety przebił hełm na wylot

600 stron księgi rachunkowej

Fundacja w międzyczasie rozpoczęła prace w pałacu w miejscowości Minkowskie na Opolszczyźnie. Jest to jedno z miejsc rzekomego ukrycia kosztowności. Kiedy eksperci jednak otrzymali do wglądu "dziennik wojenny", Okazało się, że jest to księga rachunkowa z przełomu XIX i XX wieku, mająca prawie 600 stron, z czego zdecydowana większość jest niezapisana.

Znajdują się tam czysto rachunkowe zapisy pochodzące z początku XX wieku, ale od strony 100. zaczynają się zapiski rzekomego niemieckiego oficera – mówił Orlicki.

Prawda jest inna

W treści znajdują się informacje o czterech skrytkach, przy czym całą treść zapisków można podzielić na cześć narracyjną – zawierającą informacje dotyczące zdarzeń z terenów Dolnego Śląska i Opolszczyzny z końcowego okresu II wojny światowej – oraz cześć depozytową, czyli opisy miejsc ukrycia kosztowności.

Eksperci z Grupy Eksploracyjnej Miesięcznika "Odkrywca" skupili się na analizie części narracyjnej dziennika. Okazało się, że zawarte w nim fragmenty są przepisane z relacji niemieckich uchodźców, którzy uciekali z Dolnego Śląska w 1945 r. To były relacje spisane po wojnie, które znajdowały się w archiwach niemieckich. Na podstawie tych relacji wydano w latach 60. XX wieku mało znaną książkę.

Po porównaniu treści okazało się, że ktoś do "dziennika" przepisał słowo w słowo fragmenty tych relacji, które zostały wydane w Niemczech kilkadziesiąt lat po wojnie – powiedział Orlicki.

Według ekspertów związanych z miesięcznikiem "Odkrywca", to jeden z niezbitych dowodów na to, że "dziennik" został napisany przez nieznaną osobę najwcześniej w latach 70. XX wieku, a najprawdopodobniej w latach 90. bądź nawet na początku XXI wieku.

Autor: BA
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić