Spędził w Oceanie niemal 20 godzin. Do dziś nie wie, jakim cudem przeżył
Można powiedzieć, że temu 28-latkowi urwał się film, a z drugiej strony - takie Święto Dziękczynienia zapamięta go końca życia. James Michael Grimes był na łodzi Carnival Valor ze swoją 18-osobową rodziną. W pewnym momencie wypadł za burtę i spędził w wodzie...20 godzin.
Nie pamięta, ile wypił
Rodzinny rejs rozpoczął się 23 listopada. James poszedł ze swoją siostrą do baru na pokładzie statku. Chwilę wcześniej wygrał konkurs grania na "gitarze powietrznej" i postanowił uczcić swoją wygraną. W pewnym momencie przeprosił siostrę i poszedł do łazienki. Późniejszych zdarzeń już nie pamięta.
Skoro nie pamięta, to musiał być pijany - twierdzili internauci niedługo po tym, jak historia Grimesa ujrzała światło dzienne. Niektórzy żartowali, że 28-latek powinien...unikać barów na dachach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niebywałe odkrycie na dnie Bałtyku. Badacze o dużym zagrożeniu
Aby zmierzyć się ze złośliwymi komentarzami James udzielił wywiadu dla "Good Morning America".
Następną rzeczą, jaką pamiętałem, to że odzyskałem przytomność. Byłem w wodzie, a łodzi nie było w zasięgu wzroku - opowiadał dziennikarce ABC News.
Bóg miał dla niego plan
Paradoksalnie po tym, jak zorientował się w jak beznadziejnej sytuacji się znajduje, Grimes poczuł przypływ pozytywnej energii.
Czułem, że właśnie dostałem szansę...że żyję z jakiegoś powodu...ten upadek mógł mnie zabić. Od tego momentu starałem się myśleć pozytywnie. Jeśli znajdziesz się w takiej sytuacji żywy, to wiesz, że nie bez powodu. Wszystko, co musiałem to pływać i przeżyć. Miałem nadzieję, że zaczną mnie szukać i...w końcu mnie znajdą - opowiadał w wywiadzie dla telewizji.
Faktycznie, 12 godzin od momentu, gdy wypadł za burtę, o jego zaginięciu została poinformowana straż wybrzeża.
Oceaniczne Cast Away
James, niczym Chuck Noland z "Cast Away", musiał zrobić wszystko, żeby przeżyć. Złapał coś, co wydało mu się trawą bambusową i zaczął to przeżuwać. Jak opisywał - smaczne nie było, ale zawsze to coś innego, niż słona woda. Ta historia mogłaby nie być tak dramatyczna gdyby nie fakt, że 28-latek znalazł się w wodzie...pełnej rekinów.
Płynąłem w jednym kierunku i rozejrzałem się, zobaczyłem coś kątem oka, co podleciało do mnie bardzo szybko i poszło pod wodę. Wtedy mogłem to zobaczyć, to nie był rekin. Miał bardziej płaski pysk, podpłynął i uderzył jedną z moich nóg, a ja kopnąłem go drugą. Przerażało mnie to, że nie wiedziałem, co to było i jak duże było wtedy. Widziałem tylko płetwę - relacjonuje Grimes.
Zaczęło się ściemniać, a woda robiła się coraz chłodniejsza. 28-latek wciąż walczył, by utrzymać się na powierzchni.
Był u kresu możliwości
Ratownik Richard Hoefle relacjonuje, że Grimes był "u kresu możliwości", kiedy odnalazła go 4-osobowa załoga straży wybrzeża.
Niektórzy ludzie załamują się i płaczą, niektórzy są w szoku i nie wiedzą, co się dzieje, niektórzy ludzie są ekstatyczni i zachowują się trochę szaleńczo. A Grimesowi nie zostało nic. Nie miał energii. Nie miał już nic. Domyślam się, że została mu minuta a nawet 30 sekund, abyśmy go całkowicie stracili - relacjonował Hoefle kanałowi 4WWL.
Pierwsze, co powiedział Grimes ratownikowi to...że jest nagi. Faktycznie, w desperacji zwrócenia na siebie uwagi służb ratowniczych zdjął wszystko, co miał na sobie. Gdy był już bezpieczny pomyślał, że utonięcie zawsze było jednym z największych jego lęków.
Chciałem zobaczyć moją rodzinę i byłem zdeterminowany, żeby się stamtąd wydostać. Nie akceptowałem, że to będzie koniec mojego życia - podsumował James.