Spoliczkował kierowcę MPK. Sprawa skończyła się w sądzie

42

Pewien siedlczanin, kilka miesięcy temu, spoliczkował kierowcę MPK, gdyż ten - jak twierdzi - obraził jego żonę, pytając, czy dała d… za prawo jazdy. Uderzony mężczyzna wniósł prywatny akt oskarżenia, tak więc obecnie sprawą zajmuje się sąd. Po stronie kierowcy stoi prezes MPK Jacek Dmowski, którym twierdzi, że jego pracownik jest jedną z najspokojniejszych osób w firmie i nigdy nie użyłby takich słów.

Spoliczkował kierowcę MPK. Sprawa skończyła się w sądzie
Spoliczkował kierowcę MPK. Powód może zaskoczyć (AKPA, Piętka Mieszko)

Kilka miesięcy temu doszło do pewnego incydentu. Jak wynika z notatki policji, pewien mężczyzna podszedł do kierowcy MPK, który stał na postoju i go uderzył. Portal tygodniksiedlecki.com rozmawiał z siedlczaninem, który napadł na kierowcę.

W rozmowie z dziennikarką portalu mężczyzna przyznał się do napaści. - Dwukrotnie go spoliczkowałem - wyznał.

Pewnie zastanawiacie się, dlaczego to zrobił. Jak się okazuje, zadzwoniła do nie niego poddenerwowana żona, która opowiedziała mu pewną sytuację, do której miało dojść kilka minut wcześniej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Anna Wendzikowska zdradza, czy faceci się jej boją. Wiemy, czy jest zajęta!
Żona pojechała do sklepu niedaleko poczty przy PKP. Jest tam pętla autobusowa, a obok niej ogrodzony parking. Zaparkowała auto wzdłuż ogrodzenia, obok innych samochodów, nie powodując utrudnienia w ruchu, ani nie stwarzając zagrożenia dla pieszych i innych pojazdów - relacjonuje mężczyzna.
Gdy wyszła ze sklepu, zobaczyła autobus MPK, tak zaparkowany wzdłuż ogrodzenia, że uniemożliwiał jej wyjazd. Przy autobusie stało dwóch kierowców. Zwróciła się do nich z prośbą o umożliwienie jej wyjazdu z parkingu - dodał.

Wulgarne słowa kierowcy MPK

Kierowca odmówił przestawienia pojazdy, gdyż miał przerwę. Wytknął kobiecie również pewnie błąd. Powiedział jej, że stanęła na zakazie parkowania. - Żona przyznała, że nie zauważyła tego znaku. W odpowiedzi usłyszała od kierowcy pytanie, czy "dała d… za prawo jazdy? - opowiada siedlczanin.

Słysząc taką odpowiedź żona zrobiła zdjęcie zaparkowanemu autobusowi. Kierowca zagroził jej, że jeśli zobaczy to zdjęcie w internecie, to "będzie miała gorąco" - powiedział.

Z relacji mężczyzny wynika, że żona zadzwoniła do dyspozytorni MPK i opisała całe zajście. Po chwili ktoś się zgłosił przez radio do kierowcy, a ten odjechał.

Rozmowa z prezesem MPK

Po telefonie od żony, siedlczanin pojechał na parking, ale kierowcy już tam nie było. Wybrał się więc do prezesa MPK. - Opisałem sytuację, a prezes wydawał się nie być zaskoczony, gdy opisałem, o którego kierowcę chodziło. Zapowiedział ukaranie kierowcy odebraniem premii. Wspomniałem, że na takie wulgarne znieważenie żony powinienem zareagować po męsku, z czym sam prezes nieśmiało się zgodził - powiedział w rozmowie z portalem tygodniksiedlecki.com.

Nie byłem do końca zadowolony z przebiegu rozmowy z prezesem, ponieważ pomimo przekazania przeprosin dla żony nie zapewnił, że zostanie ona przeproszona chociażby telefonicznie - dodał.

"Dwukrotnie go spoliczkowałem"

Jednak na tym sprawa się nie kończy, gdyż mężczyzna kilka dni później zauważył kierowcę, który zjeżdżał na pętlę MPK.

Postanowiłem się z nim spotkać u ostatecznie sprawę wyjaśnić. Przypomniałem mu, że ubliżył mojej żonie tydzień temu, po czym dwukrotnie go spoliczkowałem. Wyniknęła krótka szarpanina, ponieważ kierowca chwycił mnie za ubrania, a potem załapał w pas, czym spowodował, że się przewróciłem - relacjonuje.
Wtedy, co przyznał w sądzie, doznał otarcia skroni. W międzyczasie zawołał kolegów na pomoc. Ci nie interweniowali, gdy wytłumaczyłem, z jakiego powodu ta sytuacja zaistaniała - dodaje.

Wiadomo, że kierowca autobusu o całym zajściu zawiadomił prokuraturę, jednak ta umorzyła dochodzenia. Wtedy poszedł do sądu. - Kierowca wniósł prywatny akt oskarżenia przeciwko mnie - przyznał siedlczanin rozmowie z portalem tygodniksiedlecki.com

"Nie znałem wersji drugiej strony"

Jacek Dmowski, prezes siedleckiego Miejskiego Przedsiębiorstwa komunikacji, twierdzi, że na tego kierowcę nigdy nie było skargi. - Nie wydaje się prawdopodobne, żeby mógł się odezwać w ten sposób do kobiety, bo jest naprawdę spokojny i nie kłóci się z pasażerami - zapewnia.

Prezes potwierdził, że przeprosił za zachowanie kierowcy, jednak wówczas nie znał drugiej wersji zdarzeń. - Ten pan pojawił się w moim gabinecie niedługo po tym zdarzeniu, gdy nie znałem wersji drugiej strony. Uznałem, że skoro coś takiego zaszło, to trzeba przeprosić. Po rozmowie z kierowcą uznałem jednak, że nic złego nie zrobił. Nie zamierzałem odbierać mu premii, ani karać w żaden inny sposób - powiedział.

Autor: NJA
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić