Rafał Strzelec
Rafał Strzelec| 
aktualizacja 

Tak może wyglądać wojna Rosji z NATO. Polska jednym z głównych celów

W ostatnich tygodniach w mediach pojawia się coraz więcej informacji na temat przygotowań do potencjalnego konfliktu z Rosją. Eksperci wskazują, że Władimir Putin nie zatrzyma się na Ukrainie, a jego cele są dalekosiężne. "Daily Mail" rozmawiało na ten temat z ekspertami. Wnioski muszą niepokoić.

Tak może wyglądać wojna Rosji z NATO. Polska jednym z głównych celów
Tak może wyglądać przyszła wojna Rosji z krajami NATO (Getty Images, Photographer:xxapril)

"Daily Mail" zwraca uwagę, że rok 2024 jest pełen napięć i konfliktów. Wymieniane są oczywiście wojna w Ukrainie i kolejna odsłona konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Zdaniem brytyjskich dziennikarzy zagrożenie globalnym konfliktem jest największe od czasu kryzysu kubańskiego.

Tym bardziej, że Rosja wydaje mnóstwo pieniędzy na zbrojenia. Generał Kevin Ryan mówi, że budżet obronny na poziomie 140 mld dolarów, jaki zaplanowano na rok 2024, nie jest potrzebny do opanowania Ukrainy, ale do walki z głównym rywalem, czyli NATO.

"Daily Mail" zapytał wojskowych i ekspertów ds. bezpieczeństwa, jak może wyglądać konflikt z Rosją. Scenariusz opracowano na rok 2044.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Trzęsienie ziemi na froncie. Broń z USA zmiażdżyła magazyn Rosjan

Rozpoczną cyberatakiem. Uderzą też rakietami

Cyberprzestrzeń jest nową domeną, w której odbywają się współczesne wojny. Zdaniem ekspertów zapytanych przez "Daily Mail" to właśnie w ten sposób Rosja może rozpocząć wojnę z NATO.

Mogę sobie wyobrazić, że gdyby Rosja podjęła straszliwą decyzję o inwazji, podjęliby kroki celem zakłócenia poprzez cyberataki w naszej infrastrukturze. Mogliby je wykorzystać do spowodowania problemów z pracą w portach lub zakłócania logistyki i łańcuchów dostaw - mówi Ben Hodges, amerykański generał i autorytet w dziedzinie obronności.

Rosja może rozpocząć działania propagandowe i wywołujące niepokoje w państwach, które będzie chciała włączyć w swoją strefę wpływów. Potem przejdzie do działań kinetycznych. Eksperci zwracają uwagę, że armia Putina rozpoczęła atak na Ukrainę od ostrzału rakietowego, także na cele cywilne. Podobny scenariusz może wystąpić w razie ewentualnego konfliktu z NATO.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

"Dlatego tak często podkreślam znaczenie posiadania przez nas odpowiedniej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej w całej Europie. Obecnie jej nie mamy" - przyznaje analityk ds. obronności Sam Cranny-Evans.

Atak na przesmyk suwalski

Kolejnym etapem w scenariuszu rysowanym przez ekspertów na łamach "Daily Mail" jest atak z lądu, ziemi i powietrza. Rosja, po odpowiednim odbudowaniu sił zbrojnych, może uderzyć na wąski pas ziemi łączący kraje bałtyckie z resztą państw NATO - przesmyk suwalski. Czyli tereny na północnym wschodzie Polski.

Generał Hodges uważa, że wybicie korytarza z Białorusi do Kaliningradu oznaczałoby wejście w kolejną fazę inwazji - bezpośredni atak na jedno z państw sojuszu z wykorzystaniem żołnierzy, sił specjalnych i czołgów kierowanych przez sztuczną inteligencję. Głównym celem miałaby być Litwa, Łotwa, Estonia lub... Polska.

Putin czekałby na reakcję NATO. Jeśli słynny artykuł 5 nie zostałby uruchomiony w miarę szybko, armia rosyjska posuwałaby się dalej. Warto pamiętać, że siły Paktu Północnoatlantyckiego obecne w regionie są wojskami "pośrednimi". Mają pomóc w zatrzymaniu inwazji do czasu nadejścia głównej armii NATO.

Generał Hodges uważa, że Rosjanie uderzyliby również w Arktyce, aby przeciąć tamtejsze szlaki komunikacyjne. "Byłoby to druzgocące" - przyznaje oficer.

Celem Władimira Putina nie byłoby opanowanie krajów NATO. Według ekspertów liczy on na podważenie sojuszu, a potem na jego rozbicie. Przy okazji chciałby kontrolować kluczowe ze strategicznego punktu widzenia miejsca na mapie, jak wspomniany szlak arktyczny. Jest on dla Rosjan bardzo ważny pod względem gospodarczym.

Rosja mogłaby także przeprowadzać stamtąd ataki na cele w Skandynawii i Wielkiej Brytanii oraz przy użyciu łodzi podwodnych, na światłowody rozciągnięte po dnie mórz i oceanów. W ten sposób Władimir Putin mógłby szachować całą Europę. I dotrzeć do Lizbony, którą propaganda od dwóch lat wskazuje jako jeden z celów ofensywy.

Sojusznicy Rosji ruszą do boju

Eksperci uważają, że atak Rosji wywoła skutki o skali globalnej. Jej sojusznicy będą próbowali realizować swoje interesy. Iran, który jest coraz mocniej powiązany z Rosją, może stanąć do walki u boku Kremla. Jego celem może być choćby Izrael. Iran może wykorzystywać do ataku swoich marionetkowych stronników - Hamas w Palestynie, Hezbollah w Libanie czy Hutich w Jemenie.

Sytuacja na Bliskim Wschodzie w tym scenariuszu ulegnie eskalacji.

Również Korea Północna i przede wszystkim Chiny mogą zaatakować sojuszników USA w rejonie Pacyfiku - Japonię czy Koreę Południową. Już od dawna mówi się o potencjalnej chińskiej inwazji na Tajwan - kraj uznawany przez Komunistyczną Partię Chin za integralną część państwa.

Dodatkowo ta mała wyspa jest światowym potentatem w dziedzinie produkcji chipów - kluczowej gałęzi nowoczesnej gospodarki. Chiny chcą także chronić szlak arktyczny. W przypadku konfliktu mogłyby otrzymywać tą drogą gaz, jeśli Rosja trzymałaby kontrolę w tym rejonie.

Jak uniknąć wojny?

Analiza ekspertów w "Daily Mail" kończy się akapitem dotyczącym środków umożliwiających uniknięcie pełnoskalowego konfliktu. Jak czytamy, Rosja będzie najpewniej dążyła w najbliższych latach do powonego podporządkowania sobie krajów postradzieckich. Jej celem jest wciąż rozbicie NATO i gra na podział w Unii Europejskiej.

Eksperci wskazują kilka sposobów, by odstraszyć Rosję. Pierwszy to posiadanie armii zdolnej odeprzeć inwazję. Na tyle silnej, że Kreml w ogóle nie będzie chciał jej przeprowadzić. Eksperci wskazują też na zbliżające się ćwiczenia Steadfast Defender. Mają one pokazać siłę i jedność sojuszu, zademonstrować jego potencjał militarny.

Rosjanie musieliby wierzyć, że [NATO] ma potencjał i chce go użyć, aby ich pokonać lub sprawić, że będzie to dla nich tak bolesne, że zdecydują się nie działać - mówi Ben Hodges.

Alexander Lord, główny analityk ds. Europy i Eurazji w globalnej firmie Sibylline zajmującej się analizą ryzyka stwierdził z kolei, że ważnym czynnikiem jest nadal odstraszanie nuklearne. Należy pamiętać jednak o środkach konwencjonalnych.

Europa i cały Zachód muszą inwestować na przyszłość, a zakrojone na szeroką skalę ćwiczenia wojskowe, takie jak Steadfast Defender, największe ćwiczenia NATO od czasów zimnej wojny, mają na celu zilustrowanie zdolności konwencjonalnych i chęci do obrony sojuszników, a zatem powstrzymać dalszą rosyjską agresję - mówi analityk.

Ostatnim narzędziem jest dyplomacja. "Daily Mail" przypomina słowa słynną maksymę Theodore Rossevelta: "Przemawiaj łagodnie, ale trzymaj w ręku gruby kij". Rosjanom należy zatem sygnalizować, iż NATO ma potencjał do ich pokonania, a wojna zupełnie im się nie opłaci.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić