Sonia Stępień
Sonia Stępień| 

Tragedia na placu budowy. Robotnik zasypany ziemią

27

Tragiczny wypadek na placu budowy w Bielsku-Białej. 30-letni robotnik został zasypany ziemią. Niestety, mimo przeprowadzonej akcji ratowniczej, jego życia nie udało się uratować.

Tragedia na placu budowy. Robotnik zasypany ziemią
Do wypadku doszło na placu budowy. Zdj. ilustracyjne (Getty Images, Thierry Hebbelinck)

Dramatyczny incydent miał miejsce w czwartek 21 lipca. Przed godziną 10:00 strażacy z KM PSP w Bielsku-Białej otrzymali zgłoszenie do wypadku, do którego doszło na placu budowy przy ul. Kochanowskiego w Bielsku-Białej (woj. śląskie).

Bielsko-Biała. Wypadek na placu budowy

Do zdarzenia rozdysponowano cztery zastępy straży pożarnej oraz załogę karetki pogotowia ratowniczego. Na miejscu okazało się, że jeden z robotników pracujący w wykopie o głębokości około 2 metrów został przysypany ziemią.

Kiedy strażacy dotarli na miejsce, głowa zasypanego mężczyzny znajdowała się nad powierzchnią. Podjęto próbę ręcznego wykopania mężczyzny - przekazała mł. bryg. Patrycja Pokrzywa z KM PSP w Bielsku-Białej, cytowana przez "Dziennik Zachodni".

Służby robiły wszystko, co w ich mocy, by pomóc poszkodowanemu, jednak jego życia nie udało się uratować. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon ok. 30-letniego mężczyzny. Jego dokładne personalia nie zostały jeszcze ustalone.

Na budowę wezwano policję, prokuratora oraz Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Teraz śledczy będą pracować nad wskazaniem szczegółowych okoliczności zdarzenia. Najprawdopodobniej do śmierci pracownika doszło wskutek nieszczęśliwego wypadku.

To już kolejny tragiczny wypadek w czasie pracy

W środę po południu do wypadku w miejscu pracy doszło także w Miechowicach Wielkich w powiecie tarnowskim. Dwóch pracowników tamtejszej oczyszczalni ścieków utopiło się w betonowym zbiorniku o głębokości 10 metrów.

Policję zawiadomiły żony mężczyzn, którzy po pracy nie wrócili do domu. Służby zdecydowały się wypompować zawartość zbiornika, gdzie znaleziono ciała dwóch 51-latków. Sprawą zajęła się policja oraz prokurator.

Zobacz także: Sklepy bez obsługi. Przyjmą się w Polsce? "Mamy kilkadziesiąt tys. klientów"
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić