Tragedia pod Pułtuskiem. Proboszcz ma swoją teorię

8

W sobotę z Narwi pod Pułtuskiem wyłowiono dwa ciała - matki i córki. Teraz pojawiają się nowe informacje na temat tragicznie zmarłych 39-letniej Magdy i 6-letniej Gabrysi. Sąsiedzi twierdzą, że nic nie zapowiadało takiego dramatu. Swoimi spostrzeżeniami podzielił się też ksiądz.

Tragedia pod Pułtuskiem. Proboszcz ma swoją teorię
Narew - Pułtusk (Wikimedia Commons)

W 2004 roku w tej rodzinie doszło do wielkiej tragedii. Samobójstwo popełniła mama Magdy.

Matka się powiesiła. Ojciec jest chory na głowę i w dodatku leżący. Córka więc też musiała mieć problemy. To już chyba ma się w genach – powiedziała w rozmowie z "Super Expressem" jedna z sąsiadek rodziny.

Magda K. osierociła dwójkę dzieci. Pozostawiła z nimi męża Cezarego.

Jedno chodzi do ósmej klasy, a drugie do piątej. Tata był kiedyś klawiszem w więzieniu. Potem postanowił otworzyć tartak u siebie na podwórku. Gabrysia dopiero chodziła do przedszkola. Codziennie Magda podwoziła wszystkie dzieci na przystanek autobusowy, a sama jechała do pracy do banku. Nic nie wskazywało na to, żeby coś było w tej rodzinie nie tak - dodaje inna sąsiadka.

Leczyła się u psychologa?

Do dramatu odniósł się też ksiądz Roman Mosakowski. Zdradził "Super Expressowi", że co niedzielę widywał rodzinę w kościele.

Od jakiegoś czasu nie widziałem jednak na mszy Magdy. Możliwe, że leczyła się u psychologa. To ogromna tragedia - podkreślił duchowny.

Pułtusk jest wstrząśnięty tą wielką tragedią. Zarówno bliscy rodziny, jak i znajomi czy też sąsiedzi zadają sobie pytanie, co było przyczyną.

Autor: MDO
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić