Tragedia podczas lekcji wf-u. Żadna karetka nie mogła przyjechać, 10-latek nie żyje

481

W Kostomłotach (woj. dolnośląskie) 10-latek spadł z drabinek podczas lekcji wf-u i stracił przytomność. W okolicy nie było żadnej wolnej karetki, dlatego na pomoc wyruszyli strażacy. Wezwano też śmigłowiec LPR, ale leciał on aż z sąsiedniego województwa. Niestety dziecka nie udało się uratować.

Tragedia podczas lekcji wf-u. Żadna karetka nie mogła przyjechać, 10-latek nie żyje
Zdjęcie poglądowe (PAP)

Do tragedii doszło w środę na terenie szkoły podstawowej w Kostomłotach (woj. dolnośląskie). Podczas lekcji wychowania fizycznego 10-letni uczeń spadł z drabinek i stracił przytomność. Nauczyciel od razu zadzwonił do służb ratowniczych. Okazało się jednak, że w okolicach nie było żadnej wolnej karetki.

Nie było wolnych karetek, przyjechali strażacy

Jak informuje "Fakt", około godziny 12.30 zgłoszenie przyjęli strażacy z Państwowej Straży Pożarnej w Środzie Śląskiej. Funkcjonariusze przyjechali na miejsce i uczestniczyli w akcji ratowniczej. Mimo podjętej reanimacji nie udało się uratować 10-letniego ucznia.

U chłopaka doszło do nagłego zatrzymania krążenia. Nie odzyskał już przytomności – przekazał w rozmowie z "Faktem" dyżurny stanowiska kierowania Państwowej Straży Pożarnej w Środzie Śląskiej.

W związku z tym, że w okolicy nie było żadnej wolnej karetki, wezwano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Okazało się jednak, że on również nie może przylecieć do poszkodowanego chłopca, ponieważ został zadysponowany w innej akcji. Ostatecznie do 10-latka przyleciała maszyna z województwa opolskiego.

Śmigłowiec był zajęty

Justyna Sochacka, rzecznik prasowa LPR potwierdziła, w rozmowie z "Faktem" informacje, że na miejsce rzeczywiście wysłano helikopter LPR z Opola, a nie z Wrocławia. "Śmigłowiec z Wrocławia był zajęty, zadysponowany do innej akcji" – przekazała Sochacka.

Śledczy ustalają przyczyny i okoliczności wypadku podczas lekcji wychowania fizycznego. Sprawdzą też przyczyny braku wolnych karetek w okolicy w chwili tragedii. Jak podaje "Fakt", wstępne ustalenia prokuratura ma przekazać w poniedziałek.

Około 25 proc. karetek nie ma załogi

Problem braku karetek nasila się w Polsce od kilku dni. W wielu miejscach w całej Polsce brakuje załóg karetek, bo pracownicy protestują przeciwko niskim płacom i fatalnym warunkom pracy. Jak powiedział minister zdrowia Adam Niedzielski na antenie TVN24, w skali kraju stan niedysponowania karetkami wyniósł ok. 25 proc.

Mamy opracowane procedury kryzysowe, korzystamy z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego i tzw. karetek pozasystemowych - powiedział.

Śmigłowiec zamiast karetki

Także w piątek, w ścisłym centrum Warszawy, na placu Konstytucji lądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. W stolicy od kilku dni trwa protest ratowników medycznych, przez co więcej wypadków obsługują właśnie załogi powietrznych karetek. Jak podaje TVN24, rzeczniczka LPR przekazała, że porównywalną liczbę interwencji podejmowały w trakcie trzeciej fali pandemii.

Rzeczniczka LPR Justyna Sochacka powiedziała PAP, że LPR lądował w piątek w stolicy dwukrotnie. Oprócz placu Konstytucji wezwany został też do wypadku przy ul. Batorego. W czwartek lądował trzy razy, m.in. w Alejach Jerozolimskich i przy ul. Górnośląskiej. W środę dwukrotnie na Ursynowie.

Zobacz także: Wypadek na A4. Sześć osób rannych. Autostrada zablokowana
Autor: BA
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić