Tragedia w Hiszpanii. Jechali w superaucie wartym 1,5 mln zł
Brytyjska para zginęła w Hiszpanii, gdy ich Ferrari wypadło z drogi i wpadło do rzeki podczas rajdu.
Brytyjska para zginęła w tragicznym wypadku w Hiszpanii. Ich Ferrari, mając na liczniku prędkość 91 km/h, wypadło z drogi podczas rajdu i wpadło do rzeki.
Jak czytamy w "The Sun", zdjęcia z miejsca wypadku ukazują zniszczone resztki czarnego Ferrari 488, częściowo zanurzonego w rzece Yuso. Auto warte było 300 tysięcy funtów (ponad 1,5 mln złotych).
Czytaj także: Tak pozbył się problemu. Dostał najwyższy możliwy mandat
Para, w wieku 78 i 58 lat, była częścią dużej grupy około 20 właścicieli Ferrari z brytyjskimi tablicami rejestracyjnymi. Grupa przybyła do pobliskiego Leon dzień przed wypadkiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Adrianna Borek o przegranej w "Tańcu z gwiazdami". Komu kibicowała?
Służby ratunkowe musiały przedzierać się przez gęstą roślinność nad rzeką, aby dotrzeć do samochodu. W akcji uczestniczyli także strażacy, którzy spędzili ponad sześć godzin, próbując wydobyć ciała ofiar. Samochód przewrócił się na dach w rzece, zanim strażacy zdołali go odwrócić.
Czytaj także: Śmierć Gabriela Seweryna. Jest decyzja prokuratury
Nie jest jasne, czy para utonęła, czy zmarła na skutek obrażeń odniesionych w wypadku. Lokalny komentator, Jose Antonio Gutierrez Sampedro, zauważył, że Ferrari 488 z 700 koniami mechanicznymi wymaga ostrożnego prowadzenia.
Może kierowca doznał nagłego ataku choroby. To smutny sposób na utratę życia - podkreśla.
Para podróżowała drogą N-621, jedną z hiszpańskich dróg krajowych znanych z pięknych widoków, ale także z licznych zakrętów, które mogą utrudniać nawigację.
Inne wypadki w Hiszpanii
To nie pierwszy tragiczny wypadek z udziałem Brytyjczyków w Hiszpanii. W kwietniu 59-letnia Brytyjka walczyła o życie po wypadku samochodowym na popularnej wyspie wakacyjnej Menorca. Została przewieziona do intensywnej terapii w szpitalu Mateu Orfila w stolicy wyspy, Mahon.
Czytaj także: Nie żyje legenda wrestlingu. Miał 60 lat
W listopadzie ubiegłego roku dwóch brytyjskich golfistów zginęło, gdy podejrzany o handel narkotykami motorówka uderzyła w ich samochód na hiszpańskiej autostradzie. Łódź spadła z przyczepy i uderzyła w ich Seat Leon, gdy podróżowali w pobliżu popularnego kurortu La Manga.