Tragiczny wypadek syna Sylwii Peretti. Nowe informacje ws. śledztwa
Minął rok od tragicznego wypadku w Krakowie, w którym zginął syn celebrytki Sylwii Peretti i trzech jego kolegów. Tymczasem prokuratura przedłużyła po raz kolejny śledztwo. Kluczowego świadka, który omal nie został potrącony przez pędzące auto, wciąż nie przesłuchano. Okazuje się, że wyjechał za granicę.
Do tragicznego wypadku doszło w nocy z 14 na 15 lipca. Samochód kierowany przez syna celebrytki Sylwii Peretti zjechał na nadbrzeże i dachował. Śmierć poniosły cztery młode osoby. Śledztwo w tej sprawie wszczęła krakowska prokuratura.
Tusk kontra Nawrocki. Polacy wybrali ulubieńca
Mimo iż prokuratura dysponuje wieloma dowodami, to jak informuje portal lovekrakow.pl, śledztwo zostało właśnie przedłużone o pół roku.
To ekspertyza biegłego, który wykonał oględziny rozbitego renault, to wyniki sekcji zwłok kierowcy i pasażerów pojazdu, to ekspertyza na temat stanu technicznego samochodu oraz zapisy miejskiego monitoringu z trasy, którą jechało żółte renault – mówił portalowi nadzorujący postępowanie prokurator Rafał Babiński.
Nagrania w mediach społecznościowych ujawniły, że tuż przed wypadkiem, auto omal nie potrąciło pieszego, który przechodził w miejscu niedozwolonym. Jego poszukiwania trwały ponad miesiąc. Obecnie wiadomo, że to obcokrajowiec, który przebywa za granicą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Został wystosowany do Wielkiej Brytanii wniosek o udzielenie międzynarodowej pomocy prawnej poprzez przesłuchanie ustalonego świadka. Do chwili obecnej, pomimo monitowania, brak jest informacji o wykonaniu wnioskowanej czynności – przekazali portalowi śledczy.
Syn Peretti pędził z zawrotną prędkością
Śledczy ustalili, że w samochodzie nie było tzw. klatki zabezpieczającej, jak również tylnej kanapy pasażerskiej.
Jednocześnie ustalono, że samochód poruszał się z prędkością przekraczającą 162 km/h, a rejestratory nie odnotowały próby podjęcia hamowania. Prędkość przekroczono o ponad 100 km/h, dopuszczalna w tym miejscu to 40 km/h. Badania wykluczyły, by ofiary znajdowały się pod wpływem środków odurzających.
Czytaj więcej: Jej syn zginął w głośnym wypadku. Teraz pokazała nagranie