Trump na pierwszym wiecu po zamachu. "Przyjąłem kulę za demokrację"
– Nie powinno mnie tu być – oznajmił Donald Trump podczas pierwszego wiecu, zorganizowanego po zamachu na jego życie. – Co do diabła zrobiłem dla demokracji? W ubiegłym tygodniu przyjąłem kulę za demokrację – powiedział w Michigan 78-letni polityk.
Podczas gdy Joe Biden ignoruje apele o wycofanie się z wyścigu o fotel prezydenta USA, Donald Trump, w związku ostatnimi dramatycznymi wydarzeniami, umacnia swoją pozycję. W sobotę 20 lipca oficjalny już kandydat Republikanów pojawił się na pierwszym wiecu, który odbył się po zamachu na jego życie.
Tym razem spotkanie z wyborcami zorganizowano w Grand Rapids w Michigan. To jeden ze stanów, które nadal wahają się, na kogo oddać głos. Oto, co usłyszeli od Trumpa wyborcy z Michigan.
Czytaj także: Zginął na wiecu Trumpa. Tak wyglądał jego pogrzeb
Stoję przed wami tylko dzięki łasce Boga Wszechmogącego. To prawda. Nie powinno mnie tu być – oznajmił 78-letni kandydat Republikanów. I dodał: – Demokraci wciąż powtarzają: "Trump jest zagrożeniem dla demokracji". A ja mówię: "Co do diabła zrobiłem dla demokracji? W ubiegłym tygodniu przyjąłem kulę za demokrację".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Biden powinien zrezygnować? Miller nie ma wątpliwości
Polityk nie szczędził gorzkich słów pod adresem politycznych przeciwników. Podkreślił, że "mają oni wiele problemów" i "nie wiedzą, kto jest ich kandydatem".
– Ten gość (Joe Biden) idzie i zbiera głosy, a oni chcą to teraz zaprzepaścić – oznajmił Trump, po czym stwierdził, że "Partia Demokratyczna nie jest partią demokracji". – Oni w istocie są wrogami demokracji – ocenił polityk.
Wiec Donalda Trumpa. Zaostrzono środki bezpieczeństwa
Przypomnijmy: minął tydzień od nieudanego zamachu na życie Donalda Trumpa. Strzelec – 20-letni Thomas Matthew Crocks, ranił Trumpa w prawe ucho. Według wieloletniego lekarza polityka, kula minęła jego głowę o niespełna ćwierć cala, czyli 0,635 cm.
Agencja Reutera podaje, że podczas wiecu w Grand Rapids zadbano o zaostrzenie środków bezpieczeństwa i na miejscu zebrały się znaczne siły policji i służb specjalnych.
Czytaj także: Tak była asystentka Reagana nazwała Trumpa. Mocne słowa
Z kolei "Washington Post" informuje, że pracownicy ochrony Donalda Trumpa jeszcze przed zamachem wielokrotnie mieli prosić o zwiększenie personelu i sprzętu podczas wydarzeń z udziałem Trumpa. Urzędnicy Secret Service odrzucali jednak te prośby, tłumacząc się m.in. brakami kadrowymi oraz ograniczonymi środkami.