Ujawnili plan Putina. "Zyskali 40 tysięcy bojowników"
Rosja rozważa różne sposoby zwiększenia liczebności armii - donosi ukraiński portal TSN. Najmniej pożądaną opcją jest ogłoszenie kolejnej mobilizacji. Na pierwszy plan wysuwa się większe zaangażowanie Korei Północnej lub "zabranie" armii Łukaszence.
Z informacji BBC oraz Mediazony wynika, że do 19 września 2025 roku potwierdzono śmierć 133 117 rosyjskich żołnierzy na froncie w Ukrainie. Rzeczywista liczba poległych może być o wiele wyższa. W sierpniu brytyjski wywiad informował, że Putin mógł stracić ponad milion żołnierzy w ciągu trzech lat konfliktu.
Dlatego, jak informuje ukraiński portal TSN, Rosjanie chcą uzupełnić straty na froncie. Najmniej pożądanym planem jest ogłoszenie kolejnej mobilizacji wśród ludności.
Jednym z najbardziej realnych scenariuszy, jest wciągnięcie do wojny krajów sojuszniczych. Tu chodzi głównie o Białoruś. Oba kraje ostatnio odbyły ćwiczenia "Zapad".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosjanie zestrzelili własną maszynę. Moment katastrofy Su-27
Rosjanie zyskali 40 tys. bojowników. Dopóki rosyjski kontyngent jest obecny na terytorium republiki, wciąż istnieje możliwość przejęcia władzy od Łukaszenki. Prawdopodobieństwo takiego scenariusza jest niewielkie, ale Moskwa od dawna o to zabiegała - cytuje TSN Pawło Łakijczuka, szefa programów bezpieczeństwa w Centrum Studiów Globalnych "Strategia XXI".
Kolejną opcją, jaką rozważa Kreml, jest wsparcie ze strony północnokoreańskich żołnierzy. W ostatnich miesiącach media donosiły, że Kim Dzong Un wysłał co najmniej 15 tysięcy wojskowych na front. Jednak, jak zaznacza Łakijczuk, nie ma pewności, czy Rosja otrzyma kolejną grupę wojskowych z Korei Północnej, ponieważ nie rozwiązano kwestii finansowania.
Według wojskowego eksperta Ołeksija Hetmana, w pierwszej połowie 2025 r. Rosja zmobilizowała ok. 150 tys. osób, co nawet ma nie wystarczać do pokrycia miesięcznych strat na froncie. Jednocześnie planowany jest jesienny atak na trzech kierunkach: kupiańskim, pokrowskim i zaporoskim.
Ponadto spada liczba chętnych chętnych do podpisywania kontraktów. TSN dodaje, że Kreml najprawdopodobniej będzie stopniowo zwiększał miesięczny pobór do 50–60 tysięcy osób, głównie w małych miejscowościach i oddalonych regionach, aby uniknąć protestów w dużych miastach.
Poborowi nie zostaną od razu wysłani na front, ale mogą zostać zmuszeni do podpisania kontraktów - dodał Hetman.