Wezwano karetkę do ucznia. Szokujące plotki. "Zachowanie nienormatywne"
6 maja w Otyniu miała miejsce interwencja służb medycznych i policji. W sieci pojawiły się plotki, jakoby jeden z uczniów zaatakował nauczycielkę nożem. Policja dementuje te informacje. - Ze względu na fakt, że sprawa dotyczy osoby małoletniej, nie udzielamy informacji - mówi o2.pl sierżant Julia Jura z Nowej Soli. Według informacji lokalnych mediów uczeń zachowywał się "nienormatywnie".
6 maja w Otyniu w szkole podstawowej w Otyniu miała miejsce interwencja z udziałem służb medycznych i policji. Jeden z rodziców, którego dziecko uczęszcza do placówki napisał, że uczeń miał zaatakować nauczycielkę nożem. Informacje te zdementowała w oświadczeniu Komenda Powiatowa Policji w Nowej Soli.
"W związku z pojawieniem się w mediach społecznościowych nieprawdziwej informacji o rzekomym zaatakowaniu nożem nauczycielki przez małoletniego, dementujemy te doniesienia. Policjanci na terenie jednej ze szkół powiatu nowosolskiego podejmowali interwencję wobec osoby małoletniej, która została następnie przekazana pod opiekę ratowników medycznych. Prosimy o powstrzymanie się od rozpowszechniania niezweryfikowanych informacji, które mogą wywoływać niepotrzebny niepokój" - przekazała placówka.
O szczegóły interwencji zapytaliśmy sierżant Julię Jurę, zastępcę rzecznika prasowego KPP Nowa Sól.
Z uwagi na fakt, że była to osoba małoletnia, nie udzielamy żadnych informacji. Rolą policji w tym zdarzeniu była jedynie asysta dla ratownictwa medycznego - powiedziała nam sierżant Jura.
Sprawy nie chce komentować sama placówka. - Na dzień dzisiejszy szkoła nie udziela żadnych informacji - słyszymy w sekretariacie dyrektorki.
Otyń. Interwencja w szkole. Uczeń zachowywał się "nienormatywnie"
Do szczegółów sprawy dotarł portal tygodnikregionalna.pl. Jak opisał w rozmowie z tym serwisem wiceburmistrz Rafał Stasiński, interwencja była związana z zachowaniem ucznia.
Jeden z uczniów nienormatywnie się zachowywał. Pani dyrektor zadecydowała o wezwaniu pogotowia. Przyjechało pogotowie i udzieliło pomocy - stwierdził wiceburmistrz Stasińki.
Czytaj również: Jego ojciec jest prawnikiem. Oto, kim był napastnik z UW
O jakim zachowaniu mowa - szczegóły nie są znane. Rodzice uczniów ze szkoły wyrażają niepokój o bezpieczeństwo swoich dzieci. Donoszą, że to nie pierwsza taka sytuacja. - W nasze dzieci rzucał książkami, bił je pięściami, szarpał - twierdzą w rozmowie z tygodnikregionalna.pl. Jednak niektórzy mówią wprost, że wspomniany uczeń także potrzebuje odpowiedniej opieki. - Temu dziecku trzeba pomóc. Przecież to nie jest normalne, że dziecko tak się zachowuje. Ono musi z jakiegoś powodu bardzo cierpieć - przyznali.
Sprawa została skierowana do kuratorium. Jednocześnie pojawiają się doniesienia, iż nauczycielka, która sprawuje opiekę nad uczniem, miała zostać nagrana, gdy "miała zwracać się do ucznia w niewłaściwy sposób", co potwierdził wiceburmistrz. Obecnie kobieta przebywa na zwolnieniu lekarskim. Dyrektorka miała poinformować rodziców na Librusie, że doszło do "incydentu wychowawczego". Sama przebywa na urlopie.
Czytaj także: Stanęły na granicy Polski i Czech. "Kuriozum"