Wielu Polaków mówi jednym głosem: dożywocie to za mało. Czy ojczym Kamilka poniesie surowszą karę?
Dawid B. nie miał litości dla ośmioletniego Kamilka. Oblał go gorącą wodą, a następnie rzucił na rozgrzany piec. Chłopiec następnie konał pod brudnym kocem, ale nikt mu nie pomagał. Po tym, jak zmarł w szpitalu, niektórzy twierdzą, że kara dożywocia dla ojczyma to za mało. Poważniejszych konsekwencji polskie prawo jednak nie przewiduje.
Po śmierci Kamilka z Częstochowy głos na Twitterze zabrał m.in. minister sprawiedliwości. "Nie ma słów, które oddadzą ogrom tragedii 8-letniego Kamilka z Częstochowy. Nie ma też w Polsce adekwatnej kary za tę potworną zbrodnię. Poleciłem zmianę oceny zarzucanego sprawcy czynu, z usiłowania zabójstwa na zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Za tak bestialską zbrodnię na bezbronnym dziecku powinna zapaść najsurowsza kara. Niestety, w Polsce mamy tylko dożywocie…" - pisał Zbigniew Ziobro.
Niektórzy uważają, że w takich sytuacjach należałoby wymierzać karę śmierci. Takiej sankcji nie przewiduje jednak polski wymiar sprawiedliwości.
Śmierć chłopczyka, z uwagi na bestialstwo jego ojczyma wzburzyło całą Polskę i oczekujemy jak najsurowszej kary dla tego zwyrodnialca. Natomiast oczywiście Polska jest w systemie Rady Europy, gdzie kara śmierci jest zakazana - podkreślił Arkadiusz Mularczyk, odnosząc się m.in. do słów Zbigniewa Ziobry, cytowany przez "Fakt".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Woś specjalnie pokazał flagę UE. Rychard: była w pogotowiu
Wiceminister Spraw Zagranicznych podkreślił, że rozumie tych, którzy uważają, iż dożywocie to za mało w przypadku tak okrutnej zbrodni.
- Ja to rozumiem jako apel, z którym możemy zgadzać się w sensie ludzkim, ale on raczej nie ma szans na realizację, biorąc pod uwagę, że jesteśmy związaniem Europejską Konwencją Ochrony Praw Człowieka, jesteśmy w systemie Rady Europy - zaznaczył.
Możemy oczywiście głosić różne hasła i rzucać w eter, w przestrzeń publiczną różne poglądy, ale ja jestem politykiem odpowiedzialnym i albo coś się da zrobić i to robię, albo czegoś się nie da zrobić, a wtedy tego nie mówię. Ten apel po prostu jest apelem takim rzuconym w publikę, który nie przyniesie żadnych efektów, biorąc pod uwagę to, że Polska jest w systemie Rady Europy - dodał.
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz: Praktycznie nie ma słów
Do bestialskiej zbrodni odnosiła się też Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, która stoi na czele Instytutu Strategii 2050.
- Jesteśmy wszyscy poruszeni, tu praktycznie nie ma słów, żeby się do tego odnieść. Jestem matką trójki dzieci, ale myślę, że nawet nie rodzice, że po prostu każdy człowiek jak słyszy o tym, to głos drży, serce się ściska i jest to przerażające - mówiła "Faktowi".
Od tego jest państwo, żeby gwarantować dzieciom w takich patologicznych rodzinach bezpieczeństwo - spostrzegała.