Wracał z przyjęcia komunijnego. Samochód stoczył się na... radiowóz
Na komunijnych przyjęciach nie powinno się podawać alkoholu? Nie każdy jest tego zdania. 49-latek zabalował tak bardzo, że po powrocie z komunii zapomniał zaciągnąć hamulca ręcznego, a jego samochód stoczył się prosto na... radiowóz. Mężczyzna był kompletnie pijany.
Kościół katolicki nie ma jasno określonych przepisów dotyczących serwowania alkoholu na przyjęciach komunijnych. Większość duchownych zachęca jednak do powściągliwości, okazania szacunku dla sakramentu i dziecka, które po raz pierwszy w życiu do niego przystępuje.
Pijany wracał z przyjęcia komunijnego. Miał pecha
Nie każdy jednak stosuje się do tych niepisanych zasad. Dobitnie udowodnił to 49-latek, który w niedzielę 14 maja po południu został zatrzymany na gorącym uczynku w miejscowości Podłopień w powiecie limanowskim (woj. małopolskie).
Jak ustalili policjanci w KPP w Limanowej, mężczyzna wracał akurat z przyjęcia komunijnego. Zabawa musiała być przednia, ponieważ 49-latek był kompletnie pijany.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
19-latek zlekceważył znaki. Niebezpieczny incydent na egzaminie
Alkohol uderzył mu głowy do tego stopnia, że zapomniał o podstawowych zasadach obsługi pojazdu, a to mogłoby się skończyć dramatycznie. Na szczęście nikomu nie stała się krzywda, ale 49-latek miał wyjątkowego pecha.
Pojazd marki VW Touareg, z którego mężczyzna wysiadł, z powodu niezaciągnięcia hamulca "ręcznego" stoczył się i uderzył w… policyjny radiowóz - przekazał w komunikacie zespół prasowy Komendy Powiatowej Policji w Limanowej.
Badanie trzeźwości wykazało, że kierowca w czasie zdarzenia miał prawie trzy promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Za swoje zachowanie stracił prawo jazdy, a niedługo stanie przed sądem. Mogą mu grozić nawet dwa lata więzienia i 15-letni zakaz prowadzenia pojazdów.
Policjanci przypominają, że prowadzenie pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości stanowi poważne zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym i może przyczynić się do wielu ludzkich dramatów na drodze - podkreślają mundurowi z Limanowej.