Billboardy zalewają Zakopane. Radny ma dość. Chce "wielkiego sprzątania"
W Zakopanem pojawiły się kolejne billboardy, tym razem w języku arabskim. Radny Tymoteusz Mróz, prezes organizacji turystycznej Made in Zakopane, mówi o2.pl, że billboardy, niezależnie od tego, co reklamują i w jakim języku, stanowią "szkodę krajobrazową". - Walczymy o to, by wprowadzić uchwałę krajobrazową. Chcemy, by w końcu zaczęło się wielkie sprzątanie - oznajmił.
Arabscy turyści już od kilku lat chętnie odwiedzają Zakopane. W te wakacje w tatrzańskiej miejscowości pojawiły się reklamy w języku arabskim, które - co szczególnie ciekawe - pochodzą z biura turystycznego ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Komunikaty skierowane są do arabskich turystów - widnieją na nich arabskie numery telefonów. O sprawie niedawno informowała "Gazeta Krakowska".
Reklamujące się w ten sposób biuro oferuje arabskim turystom wycieczki m.in. do Tajlandii, Włoch, Rosji, ale też południowej Polski. Wiadomo, że wielu lokalnych działaczy walczy z tego typu formą reklamy. Jak reagują teraz?
Na kolejne billboardy, które się pojawiają przy Zakopiance i w ogóle w mieście, zawsze reaguje w sposób bardzo negatywny i agresywny. I to niezależnie od tego, co te materiały promują. To jest zawsze szkoda krajobrazowa. My, w samorządzie, walczymy o to, by wprowadzić uchwałę krajobrazową. Chcemy, by w końcu zaczęło się wielkie sprzątanie. Kolejne billboardy zawsze są dla mnie sprawą negatywną - powiedział zakopiański radny i prezes organizacji turystycznej Made in Zakopane w rozmowie z o2.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zmienili dom na mieszkanie. Co ich do tego skłoniło?
"To naturalne". Mówi o billboardach w Zakopanem
Następnie ocenił, że takie reklamy nie są niczym zaskakującym. - Wiem, że te billboardy należą do firmy, która zajmuje się obsługą turystyczną i organizacją wyjazdów dla klientów z krajów arabskich do Polski i nie tylko. To po prostu biuro turystyczne. Jest to element tego procesu związanego z pojawianiem się arabskich turystów w Zakopanem. Jest ich coraz więcej. To naturalne, że pojawiają się też lokalne firmy od nich, które uaktywniają się na naszym rynku. Nie widzę tutaj nic dziwnego. Szkoda jednak, że wybierają najbardziej szkodliwą z możliwych form reklamy - kontynuował.
Od razu ujawnił, że do tej pory w okolicach wjazdu do Zakopanego dostrzegł około 3-4 takie bannery.
Nie jest to jakaś masowa skala. To chyba jedyna firma arabska, która zaczęła u nas działać w ten sposób - kontynuował.
Zakopiański samorządowiec nie ukrywa, że materiały reklamowe arabskiego biura turystycznego mocno przyciągają wzrok. - Oczywiście rzucają się w oczy, bo są wielkoformatowe. Znaczenie ma też to, że ich charakter odbiega od reszty. Są więc rozpoznawalne - dodał.
Do tej pory nie zaobserwował podobnych materiałów arabskich firm. - Jeśli zaś chodzi o działania w kierunku turystów arabskich, to na pewno są restauracje, które oferują menu przetłumaczone na język arabski. Pojawiło się to już wcześniej i jakoś bardziej się teraz nie intensyfikuje - podsumował Tymoteusz Mróz.
Mateusz Domański, dziennikarz o2.pl