Rafał Strzelec
Rafał Strzelec| 

Zdecydowali się na in vitro. Doszło do fatalnej pomyłki

8

Pani Anna i jej mąż Kamil długo starali się o dziecko. W 2019 roku zdecydowali się na zapłodnienie pozaustrojowe. Podczas procedury in vitro doszło jednak do fatalnej pomyłki - kobiecie podano dwa zarodki pochodzące od innej pary. Skutki dla zdrowia kobiety były fatalne.

Zdecydowali się na in vitro. Doszło do fatalnej pomyłki
In Vitro (Getty Images, Antonio Marquez Lanza)

Sprawę mieszkanki Łodzi opisuje "Express Ilustrowany". Jak czytamy, pani Anna i jej mąż Paweł od lata bezskutecznie starali się o dziecko. W końcu w 2019 roku trafili do kliniki in vitro. Kobietę podbudował fakt, że pracuje tam immunolog, który nadzorował przyjęcie zarodka w organizmie kobiety.

21 marca 2022 roku kobieta pojechała z mężem do kliniki. Już po transferze zarodków do jamy macicy przekazano jej dramatyczną wieść. Na stole leżały plik dokumentów do podpisu i karta innej pacjentki. Pani Annie wszczepiono zarodki innej pary.

Miałam wrażenie, że gram w jakimś filmie. Usłyszałam, że trzeba "wypłukać zarodki". Nie jestem pewna co było ze mną robione. Dostałam dożylnie jakiś środek, który spowodował u mnie euforię i wyłączył logiczne myślenie. Następnego dnia był smutek, płacz, zawiedzione nadzieje. I tak jest do dziś. Po tej procedurze, czymkolwiek mnie "wypłukiwano", do dziś mam problemy uroginekologiczne - opisuje kobieta na łamach "EI".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Wdowi garb - jakie ćwiczenia wykonywać?

Kobieta ma ogromny żal do kliniki. Straciła zaufanie do lekarzy. Cały czas wraca do tamtych chwil. - Nie rozumiem, dlaczego lekarze zakwalifikowali nas do procedury in vitro, dali nadzieję na dziecko, a teraz w odpowiedzi na nasze pismo piszą, że nie powinniśmy do niej podchodzić - dodaje łodzianka.

Sprawa w sądzie

Pani Anna chce odszkodowania od kliniki. W odpowiedzi na jej pismo klinika zaproponowała 15 tys. złotych. Kobieta poszła do Sądu Okręgowego w Łodzi. Mecenas reprezentujący małżonków w pozwie zażądał 400 tys. zł odszkodowania dla pani Anny i 75 tys. zł odszkodowania dla męża.

Klinika, w której doszło do dramatycznej pomyłki, nie komentuje sprawy. Wedle informacji "Expressu" ma wydać oficjalny komunikat w tej sprawie.

Dla mniej jest to sprawa absolutnie skandaliczna. Placówka medyczna wykonująca zabiegi in vitro nie jest instytucją charytatywną, tylko bierze za to całkiem niezłe pieniądze. W związku z tym kierownictwo takiej spółki powinno doskonale wiedzieć, jak się chronić przed takiego rodzaju pomyłkami - komentuje sprawę Maria Wentlandt-Walkiewicz, adwokat specjalizujący się w sprawach o błędy medyczne.

Ministerstwo Zdrowia podaje, że do 31 października bieżącego roku stwierdzono dwa przypadki błędu lekarskiego w procedurze wspomaganej prokreacji. W klinikach są przeprowadzane regularne kontrole.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić