aktualizacja 

Zginął, szukając Grzegorza Borysa. Nowe ustalenia. Mówią o "kablolinie"

376

Podczas poszukiwań Grzegorza Borysa zginął płetwonurek Bartosz Błyskal. Teraz nowymi ustaleniami w tej sprawie podzielił się reporter Radia ZET Miłosz Gocławski. Przekazał, że Błyskal "mógł wzywać pomoc, jedynie szarpiąc za tzw. kablolinę". Specjalna centrala łączności podwodnej była natomiast zepsuta.

Zginął, szukając Grzegorza Borysa. Nowe ustalenia. Mówią o "kablolinie"
Bartosz Błyskal (KM PSP Gdańsk)

1 listopada - podczas obławy na Grzegorza Borysa podejrzanego o zabójstwo sześcioletniego syna - doszło do tragedii. W trakcie akcji poszukiwawczej śmierć poniósł 27-letni płetwonurek Bartosz Błyskal.

Uczestnik poszukiwań zmarł podczas przeczesywania zbiornika Lepusz. Nie jest to zwykły staw - do nurkowania w tym zbiorniku konieczne są odpowiednie umiejętności oraz właściwy sprzęt. W wielu miejscach Lepusz jest zarośnięty, a poza tym ma muliste dno. Po jego powierzchni pływają natomiast wyspy torfowe - pod jedną z nich 6 listopada znaleziono ciało Grzegorza Borysa.

Niewykluczone, że inna wyspa okazała się śmiertelną pułapką dla Bartosza Błyskala. Nowymi ustaleniami w sprawie tragedii podzielił się reporter Radia ZET Miłosz Gocławski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Zapytaliśmy o ministra edukacji. Niektóre odpowiedzi mogą zaskoczyć

Przekazał, że w ocenie specjalistów od nurkowania wyspy pływające po zbiorniku Lepusz sprawiają, że schodzenie pod wodę w tym miejscu należy traktować jak nurkowanie w tzw. przestrzeniach zamkniętych. Zasady dot. pracy nurków cywilnych w trudnych warunkach są natomiast bardzo restrykcyjne.

Mówią one, że: w przypadku prowadzenia prac podwodnych w przestrzeniach zamkniętych oraz na akwenach, na których występuje kra lodowa, w celu zapewnienia bezpieczeństwa nurków wymaga się dodatkowych przedsięwzięć, uwzględniających pragmatykę służbową, w szczególności;

1) zastosowania sprzętu do autoasekuracji, oświetlenia i łączności;
2) zastosowania dwóch niezależnych źródeł mieszaniny oddechowej;
3) wykonywania prac przez nurków posiadających dodatkowe przeszkolenie w tym zakresie".

Bartosz Błyskal nie żyje. Centrala była zepsuta

Rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku brygadier Jacek Jakóbczyk oznajmił, że zmarły Bartosz Błyskal miał uprawnienia młodszego nurka MSWiA.

Potwierdził również, że łączność z płetwonurkiem z powodu awarii sprzętu odbywała się jedynie fizycznie przez tak zwaną kablolinę, ponieważ centrala łączności podwodnej wykorzystywana w takich sytuacjach była zepsuta i od kilku tygodni znajdowała się w naprawie - donosi Radio ZET.

Rozgłośnia ustaliła poza tym, że Błyskal miał ze sobą tylko jedno źródło mieszaniny oddechowej. Płetwonurek zszedł zatem pod wodę z jedną butlą, natomiast w razie zagrożenia mógł jedynie szarpać za przewód asekuracyjny.

"Jakóbczyk zastrzegł jednocześnie, że zadanie postawione przed Błyskalem miało dotyczyć - zgodnie z poleceniem kierującego pracami podwodnymi w miejscu poszukiwań Borysa - sprawdzenia tylko tak zwanej części otwartej zbiornika, to jest wzdłuż brzegu i wysp. A co za tym idzie, jak tłumaczył rzecznik gdańskich strażaków, nadzwyczajne środki bezpieczeństwa określone w rozporządzeniu MSWiA, dotyczące "prowadzenia prac podwodnych w przestrzeniach zamkniętych". w tym przypadku nie musiały być zachowane" - czytamy na radiozet.pl.

Okoliczności tragedii mają ocenić dwa specjalne zespoły powołane przez straż pożarną. Sprawą zajmuje się również Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.

Ze wstępnych wyników sekcji zwłok wynika, że Bartosz Błyskal nie utonął, ale zmarł wskutek niewydolności krążeniowo-oddechowej. Najprawdopodobniej doszło do uduszenia.

Autor: MDO
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić