Zjadł obiad na Bałtykiem. Pokazał paragon. "Cena szokująca"
Wakacje nad Bałtykiem to marzenie wielu Polaków, ale często przewyższają możliwości rodzin. Do sieci trafiają prawdziwe "paragony grozy". Tym razem dziennikarz Michał Cessanis zaprezentował paragon z Trzęsacza. W tej miejscowości zjadł obiad zaledwie za 19,90 złotych. - Są jeszcze miejsca, gdzie nie zdziera się kasy - napisał w sieci.
Wakacje nad polskim morzem od lat cieszą się niesłabnącą popularnością. Jednak coraz częściej pojawiają się głosy, że ceny w nadmorskich kurortach są zbyt wysokie. W mediach społecznościowych roi się od zdjęć "paragonów grozy", które pokazują, ile trzeba zapłacić za posiłek nad Bałtykiem.
"Droga donikąd". Lawina komentarzy w Sejmie po zarzutach dla czołowych polityków PiS
W Gdańsku, jednym z najpopularniejszych miejsc nad Bałtykiem, ceny smażonych ryb wahają się od 150 do 250 zł za kilogram. Lody, które są nieodłącznym elementem wakacyjnych spacerów, kosztują minimum 10 zł za porcję. W Krynicy Morskiej za obiad z pieczonym łososiem, surówkami i frytkami trzeba zapłacić około 69 zł.
Zjawisko "paragonów grozy" stało się symbolem wysokich cen nad polskim morzem. Nic więc dziwnego, że gdy trafimy na stosunkowo tani obiad, chcemy pochwalić się tym w mediach społecznościowych. Dziennikarz Michał Cessanis gościł na wakacjach w Trzęsaczu (woj. zachodniopomorskie).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nad Bałtykiem zjadł kotlet schabowy z ziemniakami i surówką. Zapłacił 19,90 złotych, na udowodnienie pokazał paragon.
Cena jest szokująca podobnie jak jakość dania - to był dobry obiad. Tak więc nad naszym morzem są na szczęście jeszcze miejsca, gdzie z plażowiczów nie zdziera się kasy. Nie wszędzie wyjdziecie z knajpy z paragonem grozy - napisał na Instagramie.
W odpowiedzi mnóstwo osób podzielało zdanie dziennikarza. Internauci zauważali, że są "porcje ogromne i smaczne" oraz "przystępne ceny jak na nadmorskie". Pojawiły się również nieco inne wpisy. - Pozdrawiam z Ustki. W tym roku gofr z owocami 23 złote.