Źle się dzieje po polskiej stronie. Niemcy piszą o Słubicach. Masowe zjawisko

208

Dziennikarze "Bilda" zaprezentowali efekty swojego śledztwa ws. nielegalnego handlu szczeniakami. Jak informują, centrum procederu to lubuskie Słubice, gdzie można kupić małego pieska "za butelkę wódki". Zwierzaki trafiają później do Berlina, ale po drodze czeka je gehenna. O ile w ogóle przeżyją.

Źle się dzieje po polskiej stronie. Niemcy piszą o Słubicach. Masowe zjawisko
W Słubicach kwitnie nielegalny handel szczeniakami, które trafiają do Niemiec (Facebook, Google Maps)

Dziennikarze "Bilda" w piątek zaprezentowali efekty swojego śledztwa ws. nielegalnego handlu psami. Co miesiąc do Berlina i innych miast wschodnich Niemiec trafiają szczeniaki z nieznanego źródła. Często handlarze oszukują kupujących co do rasy i pochodzenia psiaków. I zarabiają krocie. Tropy prowadzą do Polski.

A konkretnie do Słubic, gdzie powstał czarny rynek handlu szczeniakami. Przygranicze miasteczko stało się centrum procederu, który jest wprost szokujący. Zdaniem dziennika Polacy masowo sprzedają Niemcom szczeniaczki, a warunki, w jakich to się dzieje, są skandaliczne. Miasteczko jest jednym z głównych ośrodków nielegalnego handlu psami.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: WP News wydanie 05.07, godzina 16:50

Polacy mają odsprzedawać nawet cały miot, czyli kilka piesków, "za butelkę wódki" - twierdzi "Bild". Proceder jest dla nich opłacalny, bo zwierzaki żyją w skandalicznych warunkach. A niemieccy pośrednicy zabierają kupione półdarmo psy do Berlina i okolicznych miast, gdzie sprzedają je z kilkukrotnym zyskiem. Obu stronom opłaca się takie działanie.

Żyją w brudzie, są przykuwane łańcuchami, a następnie wciskane w o wiele za małe skrzynie transportowe i wywożone do Niemiec - relacjonuje dziennikarz Johannes Malinowski.

W niektórych gospodarstwach, które specjalizują się w rozmnażaniu psów, jest ich tak dużo, że matki nie są w stanie zająć się swoimi młodymi. Pieski zimą zamarzają, a latem padają z przegrzania. Są też narażone na grasujące w okolicy lisy, słabsze nie doczekają się nowego domu. Weterynarz? Zapomnijcie. Liczy się zysk, kosztem zdrowia psiaków.

Na słubickich targach psami handlują całe rodziny, a obrońcy praw zwierząt nie są tu mile widziani. Służby? Nie reagują w żaden sposób na to, co dzieje się w miasteczku. Tymczasem psiaki trafiają do Niemiec. W Berlinie są następnie sprzedawane na portalach internetowych nawet po 800 euro. Oczywiście ich pochodzenie i rasa są fałszowane...

Słubice z handlu przygranicznego żyją od zawsze. Przed wejściem Polski do Unii Europejskiej i przystąpieniem do strefy Schengen sprzedawano tutaj głównie alkohol oraz papierosy, które stały się w pewnym sensie symbolem miasta. Wówczas działała tutaj duża placówka Straży Granicznej, a handlarzy kontrolowano w miarę dokładnie.

Dziś sytuacja jest zupełnie inna. Z granicy pozostały tylko budynki po SG, a kupców z Niemiec i sprzedających szczeniaki w zasadzie nikt nie kontroluje. Jak długo będzie w Słubicach działać nielegalny proceder? Tego na razie nie wiadomo.

Autor: KGŁ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić