Koronawirus. Ogromny przyrost chorych na Ukrainie. W Żółkwi doszło do tragedii
Pandemia koronawirusa obnażyła stan służby zdrowia. Nie tylko w Polsce, również w innych krajach. Z ogromnym przyrostem chorych nie radzą sobie nawet najbogatsze kraje, w tych biedniejszych sytuacja niejednokrotnie jest tragiczna.
Fatalny stan służby zdrowia
W wielu krajach istniejące procedury okazują się nieskuteczne, a nawet szkodliwe dla pacjentów. Również u nas w ostatnich miesiącach jakość opieki medycznej pozostawia wiele do życzenia, jednak okazuje się, że są kraje, gdzie jest dużo gorzej. W Polsce bowiem nie zdarza się, żeby brakowało dostaw prądu i aby z tego powodu umierali pacjenci. Tymczasem u naszych wschodnich sąsiadów tak właśnie się zdarzyło.
Dwóch pacjentów podłączonych do respiratorów w jednym ze szpitali na Ukrainie zmarło przez brak prądu - poinformowały w niedzielę ukraińskie służby. Mimo awarii, w placówce nie włączono generatora.
Zmarli pacjenci pod respiratorami
Pacjenci przebywali na oddziale intensywnej terapii w szpitalu w Żółkwi. W ostatni piątek przez ponad 80 minut w tamtejszej placówce nie było prądu. W tym czasie dwoje pacjentów w wieku 61 i 66 lat, którzy byli podłączeni pod respiratory, zmarło. Nie wiadomo, czy byli to pacjenci zakażeni koronawirusem. Wstępną przyczyną zgonu, jaką przekazała policja – była niewydolność oddechowa.
Według ustaleń w szpitalu są dwa generatory prądu na wypadek awarii elektryczności, z niewiadomych przyczyn – nie wykorzystano ich. W tej sprawie wszczęto postępowanie. Aktualnie ustalane są okoliczności zdarzenia.