To było na opakowaniu. Bosacka bije na alarm
Katarzyna Bosacka już od wielu lat "tropi" absurdy w polskich sklepach. Pokazuje po jakie chwyty sięgają sprzedawcy i producenci, żeby zarobić. Czasami jest to tzw. downsizing (celowego zmniejszania pojemności produktów, których cena nie ulega zmianie) a czasami... produkt, który został zrobiony po taniości, z użyciem najgorszych składników! Ze śledztw Bosackiej można wyciągnąć jedną lekcję: czytajmy etykiety!
Z kaczką = z kaczki? Jest różnica
Jedna z obserwatorek konta dziennikarki podesłała jej zdjęcia konserwy, którą znalazła w sklepie. Nazwa produktu o masie 300 g to "pasztet z kaczką". Dlaczego z kaczką a nie z kaczki? Jak się okazuje z kaczki on wcale nie jest i co tu dużo mówić, także "z kaczką" niewiele ma wspólnego! Autorka programu "Wiem co jem" przeanalizowała widoczny na opakowaniu skład pasztetu.
Pierwsze miejsce na etykiecie zajmuje woda, drugie należy do mięsa oddzielonego mechanicznie z kurcząt (17%) - kolejny raz przypomnę, że mięso oddzielone mechanicznie według definicji mięsem NIE JEST – to chrząstki, skórki i tkanki oddzielone od kości, kolejne pozycje należą do skórek wieprzowych, tłuszczu wieprzowego i wątroby wieprzowej (6%), następnie mamy mięso wieprzowe oddzielone mechanicznie (5%), mózgi wieprzowe! skórki z kaczki (2%), czyli nadal nie ma mięsa z kaczki w tym produkcie, mąka pszenna i bułka tarta (pełnią tu zapewne rolę wypełniaczy), ostatnie miejsce należy do mięsa oddzielonego mechanicznie z kaczki w zatrważającej ilości 1% - podpisała zamieszczone zdjęcie Bosacka.
Dodała też, że mięso oddzielone mechanicznie nie jest prawdziwym mięsem, co oznacza, że...mięsa z kaczki w tym pasztecie nie ma wcale. Dziennikarka przypomina swoim obserwatorom, żeby zawsze czytali skład produktów, nim zdecydują się na jego zakup.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Brak tarczy podbije inflację. "Przebicie 20 proc. w styczniu coraz bardziej prawdopodobne"
W przypadku tej konserwy nie trzeba nawet analizować składu, wystarczy odwrócić puszkę. Już pierwsze zdanie tylnej etykiety o treści "konserwa wieprzowo-drobiowa, sterylizowana" powinno nas zniechęcić.
Psu bym tego nie dała!
Internauci się zagotowali. W komentarzach zwracali uwagę, że już puszka dla psa ma lepszy skład i że konsument jest na przegranej pozycji, bo ktoś wyżej decyduje o tym, że taka żywność trafia na półki w naszych sklepach.
Katarzyna Bosacka poprosiła internautów, aby podzielili się swoimi doświadczeniami z zakupów spożywczych. Jedna z internautek zamiast tego opowiedziała anegdotkę z własnego życia.
W bufecie szpitalnych chciałam kupić kanapkę, pani poinformowała mnie, że są z pasztetem, a ja na to, że wolałabym, coś bez mięsa, pani chwilę się zastanowiła i mówi, że są z pasztetem, więc w sumie bez mięsa, bo w pasztetach mięsa raczej nie ma - napisała.
Czytaj także: Bosacka zobaczyła taką kiełbasę. Złapała się za głowę
Internauci przyznali, że takie przypadki powinno się zgłaszać - pytanie tylko do kogo. Kolejnym pytaniem jest to, jak w sklepach mają sobie radzić osoby starsze i niedowidzące, którym często ciężko jest rozczytać datę ważności produktu, a co dopiero jego skład.