Zakaz pisania "kocham cię". Grożą poważne konsekwencje
Kim Dzong Un, przywódca Korei Północnej, zakazał używania słów w języku innym jak północnokoreański. Chodzi głównie o używanie słów wysyłanych przez smsy i komunikatory. Jak donoszą japońskie media, reżim Kim Dzong Una będzie śledzić telefony młodych koreańczyków, a jeśli służby odnajdą słowa zakazane, młodym będą grozić poważne konsekwencje.
Na liście słów zakazanych są m.in.: "saranghaeyeong" czyli kocham cię, "chal-ka" - do zobaczenia, ,"bye-bye" i "ty"- angielski skrót od "dziękuję".
Okazuje się, że pierwsze z nich są w języku koreańskim, jednak w odmianie południowokoreańskiej i od teraz mają być w Korei Północnej absolutnie zakazane.
Jak wypada robot Eufy X10 Pro Omni? Tych funkcji zabrakło
Władze będą sprawdzać telefony
Jak donosi Daily Mail władze mają nowe narzędzia do sprawdzania urządzeń pod kątem zakazanych słów, które są popularne w Korei Południowej.
- Jeśli w wiadomościach tekstowych znajdują się wyrażenia, które nie są używane w Korei Północnej, właściciel urządzenia będzie podejrzany o oglądanie południowokoreańskich dramatów i przesłuchiwany - komentował w japońskiej prasie jeden z rodziców, który wyjawił też, jakich słów używa młodzież.
Kim Dzong Un zakazuje używania języka południowokoreańskiego
W ściśle tajnym dokumencie do którego dotarli dziennikarze japońskiej gazety Rimjinganga, Kim nazywa Koreę Południową "marionetką" Stanów Zjednoczonych.
- Musimy zdecydowanie wyplenić południowokoreańskie "marionetki" i "lalkowy styl" z naszego społeczeństwa - miał twierdzić Kim Dzong Un. - W przeszłości wielokrotnie ostrzegałem przed zjawiskiem polegającym na tym, że młodzi mężczyźni i kobiety, którzy nie są krewnymi, używają "języka marionetek" w odniesieniu do siebie nawzajem - stwierdził przywódca Korei Północnej.