Dzisiaj w TV film o mrocznej przeszłości. Aktorski popis hollywoodzkiego duetu
"Kroniki portowe" opowiadają kameralną, pozornie prostą historię o uniwersalnym wymiarze. Dramat Lassego Hallströma jest wyprany z kolorów, ale na pewno nie z emocji.
Głównego bohatera filmu ścigają demony przeszłości. Dziennikarz o metaforycznym imieniu Quoyle (oznacza skomplikowany węzeł żeglarski) po śmierci byłej żony przenosi się z córką do odciętej od świata rybackiej miejscowości w Nowej Fundlandii. Podejmuje nową pracę, wchodzi w początkowo obiecujący związek, ale ciągle nie potrafi wyleczyć się ze starych traum.
W rolę życiowego nieudacznika wcielił się Kevin Spacey. On i Julienne Moore grają oszczędnie, ale bardzo sugestywnie. To przede wszystkim dzięki temu duetowi, trudno jest oderwać wzrok od ekranu, mimo że filmowa opowieść toczy się powoli.
Jak wypada robot Eufy X10 Pro Omni? Tych funkcji zabrakło
Lasse Hallström został okrzyknięty najbardziej hollywoodzkim ze szwedzkich reżyserów. Tylko on mógł stworzyć film, w którym malarskie zdjęcia z Nowej Fundlandii, odbarwiona taśma filmowa, dyskretna gra aktorska i nienachalna symbolika współgrają z gwiazdorską obsadą, zabawnymi dialogami i w stu procentach optymistycznych przekazem.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
**Zobacz też: Ciemno, prawie noc - zwiastun