Huczy w całym kraju. Były napastnik Legii grubo przesadził

6

Piłkarze mają różne sposoby na wykorzystanie urlopu po sezonie klubowym. O zachowaniu Aleksandara Prijovicia, byłego zawodnika Legii Warszawa, zrobiło się bardzo głośno w jego ojczyźnie. Zobaczcie, co zrobił napastnik.

Huczy w całym kraju. Były napastnik Legii grubo przesadził
Aleksandar Prijović wywołał aferę w Serbii (Instagram, Instagram)

Aleksandar Prijović był piłkarzem Legii Warszawa od 2015 do 2017 roku. To okres, w którym klub awansował po latach oczekiwania do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Wojskowi grali mecze o punkty z Realem Madryt, Borussią Dortmund oraz Sportingiem Lizbona. Prijović partnerował w ataku doskonale wspominanemu w Legii Nemanji Nikoliciowi. W pamiętnym przegranym 4:8 spotkaniu z Borussią Dortmund strzelił dwa gole.

Po opuszczeniu Warszawy napastnik grał jeszcze w greckim PAOK-u Saloniki, po czym rozpoczął przygodę obieżyświata w saudyjskim Ittihad FC i australijskim Western United. 32-latek jest sowicie wynagradzany, ale nie funkcjonuje już w dużym futbolu.

Ostatni skandal z udziałem Prijovicia wstrząsnął Serbią. Poinformował o nim portal kurir.rs. Piłkarz postanowił spędzić urlop po sezonie klubowym w ojczyźnie. Już wcześniej zapowiadał, że kiedy tylko spotka menedżera Dusko Tosicia, wymierzy mu sprawiedliwość. Przyczyną konfliktu między Serbami było przedwczesne ujawnienie informacji o transferze Aleksandara Prijovicia.

Do bójki między Prijoviciem a Tosiciem doszło w nocy z piątku na sobotę na tratwie w Belgradzie. Kiedy były Legionista zauważył menedżera, ruszył wściekle w jego kierunku. W wywołaniu najpierw słownej, a następnie fizycznej awantury, nie przeszkodziło około stu świadków. W walce na pięści Tosić został znokautowany trzema bądź czterema ciosami i to on opuścił tratwę.

Osoby, przyglądające się zdarzeniu, nie mogły uwierzyć w to, co właśnie się wydarzyło. Obaj uczestnicy awantury są rozpoznawalnymi osobami w Serbii. Prijović rozegrał 11 meczów w reprezentacji kraju, a i Tosić był piłkarzem drużyny narodowej przed rozpoczęciem pracy w roli menedżera.

Prijović zaprzeczył na Instagramie, że doszło do incydentu. Zdaniem napastnika, cała historia jest medialnym kłamstwem, choć liczba świadków każe przypuszczać, że chodzi mu po prostu o wyciszenie sprawy.

Zobacz także: Zimno od samego patrzenia. W tym Jan Błachowicz jest królem
Autor: SSZ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić