Probierza nie ma w kadrze. Teraz czas na prezesa Kuleszę. Pomoże Lewandowski? [Opinia]
Robert Lewandowski przyczynił się do dymisji trenera Michała Probierza. Teraz napastnik FC Barcelony powinien iść krok dalej. Przy dużym poparciu opinii społecznej powinien wpłynąć na wybory prezesa PZPN. "On albo ja" powinno paść w stosunku do Cezarego Kuleszy, który znów próbuje uniknąć odpowiedzialności za zamieszanie w związku.
Michał Probierz nie jest już trenerem reprezentacji Polski. I dobrze. Były szkoleniowiec Jagiellonii od początku nie nadawał się na stanowisko trenera "drużyny narodowej". Na odejście Probierza nie wpłynęła jednak głównie porażka z Finlandią, tragiczny styl kadry i brak rozwoju. Pogrążyła go otwarta kłótnia z Robertem Lewandowskim.
Tak. Probierz miał prawo odebrać opaskę kapitana Robertowi Lewandowskiemu. Nie. Selekcjoner nie powinien w ten sposób ogłaszać światu swojej decyzji, informując o niej 158-krotnego reprezentanta kraju przez telefon. Probierz zachował się źle i został ofiarą swojej decyzji. Jednak nie jest on jedynym, który odpowiada za całe zamieszanie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
#dziejesiewsporcie: Spełnił dziecięce marzenie. Te zdjęcia mówią wszystko
Suchą nogą z kryzysu wizerunkowego w kadrze próbuje przejść inny "winny" zamieszania. To Cezary Kulesza. Prezes związku nie zareagował na pierwszy pożar twierdząc, że nie będzie wdawał się w kompetencje trenera kadry.
Później czekał na barometr nastrojów opinii publicznej, podejmując (lub nie) decyzję ws. zwolnienia albo nakłonienia do dymisji Probierza. Cezary Kulesza po raz kolejny pokazał, że nie nadaje się do zarządzania związkiem. Wraz z baronami skupia się na didaskaliach, unikająć odpowiedzialności za swoje decyzje.
Cezary Kulesza doprowadza do degradacji związku. Na stadiony znów wróciła popularna przyśpiewka opowiadająca o miłości kibiców do związku, PZPN kojarzy się z niekończącą się biesiadą, a o pozytywnym marketingu z czasów Zbigniewa Bońka nie ma już śladów.
Za czasów prezesa Kuleszy dużo gorzej wygląda organizacja zgrupowań, słabiej grają drużyny młodzieżowe, nadal nie ma systemu szkolenia, a dodatkowo tracimy wszystkie, istotne wpływy w UEFA czy FIFA. Słowem: dramat.
Najgorsze jest jednak to, że Cezary Kulesza chce przez kolejne lata "zarządzać" związkiem. Regionalni "baronowie" przyklaskują takiej możliwości, bawiąc się bezkarnie za związkowe pieniądze. Kulesza jest jedynym kandydatem na prezesa PZPN, co tylko utwierdza w przekonaniu, w jakim miejscu jest związek.
Jednak PZPN jest jak spółdzielnie mieszkaniowe. Nie mamy na niego żadnego wpływu, mimo że nas drażni. Jedyną osobą, która mogłaby wywołać trzęsienie ziemi jest Robert Lewandowski. "Lewy" powinien tupnąć nogą i iść krok dalej. Nie warto skupiać się na Probierzu i opasce. Warto postawić sprawę jasno. "On albo ja". Kulesza albo Lewandowski.
Przy wsparciu opinii publicznej ten plan mógłby się udać. Mam wątpliwości, czy unikający ognia Cezary Kulesza wytrzymałby tak dużą presję najlepszego piłkarza w historii Polski. Tak ostre postawienie sprawy mogłoby być też wstrząsem dla bezkarnych baronów, którzy nie liczą się z opinią publiczną, a wielu z nich wcale nie obchodzi polska piłka nożna.
Tylko czy Robert Lewandowski jest w stanie postawić sprawę na ostrzu noża i tak mocno wpłynąć na kolejne lata w polskiej piłce? To test dla byłego kapitana reprezentacji. Selekcjonerów zwalniać jest bardzo łatwo. Usunięcie szkodliwego prezesa związku byłoby dla zawodnika FC Barcelony sporym wyzwaniem.