Ulubieniec kibiców poległ na Prime Show MMA. Ogromny doping nie pomógł
Michał "Bagieta" Gorzelańczyk przebojem wdarł się do świata freak fightów. Tym razem jednak dostał bolesną lekcję od Łukasza "Kamerzysty" Wawrzyniaka. Fani byli zawiedzeni tym obrotem spraw.
W 2022 roku ciężko znaleźć drugiego takiego zawodnika jak Michał "Bagieta" Gorzelańczyk. Pojawił się praktycznie znikąd, a momentalnie rozkochał w sobie fanów freak fightów.
Zobacz także: Wymowne. Zobacz reakcję Saudyjczyków
Szybka popularność
O takim rozwoju kariery marzy chyba każdy influencer. "Bagieta" przez długi czas zajmował się pracą na budowie, a do czasu do czasu pojawiał się na Twitchu, gdzie streamował. Nie można jednak powiedzieć, że był popularnym twórcą na tej platformie.
Dostał jednak szansę pokazania się na Prime Show MMA i to wykorzystał. Podczas konferencji oraz wydarzeń promocyjnych robił niesamowite show, a jego niektóre wybryki cytowały media w całej Polsce.
Zresztą sportowo też mu się układało. Zostawił pracę na budowie, aby skupić się na sportach walki. Dwa pierwsze starcia wygrał bez większych problemów i zaczął przebąkiwać nawet o poważniejszych wyzwaniach.
Zobacz także: Tragedia w Katarze. Nagła śmierć kibica
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Obrzydliwe uczucie". Mamed Chalidow wskazał największy błąd w karierze
Brutalne sprowadzenie na ziemię
Chyba nikt się nie spodziewał, że umiejętności Michała Gorzelańczyka zostaną tak szybko zweryfikowane. Na gali Prime Show MMA 3 zestawiono go w walce bokserskiej w małych rękawicach z Łukaszem "Kamerzystą" Wawrzyniakiem. Okazało się, że "Bagieta" był bez szans.
"Kamerzysta" od pierwszych sekund ruszył na rywala. Gorzelańczyk nie potrafił poradzić sobie z presją przeciwnika i ciosy blokował swoją głową. To mu nie przyniosło pozytywnych efektów, ponieważ wylądował na macie.
W tym momencie atmosfera na hali w Szczecinie zrobiła się gorąca. "Bagieta" dostał niesamowite wsparcie z trybun. To jednak nic nie dało. Michał Gorzelańczyk szybko jeszcze leżał dwukrotnie i sędzia nie miał innego wyboru niż zakończyć ten nierówny pojedynek.
Zobacz także: Katarski koszmar. Godzina kosztuje nawet milion dolarów