oprac. Natalia Gumińska| 

Ryanair wylądował nie na tej wyspie. "Zostaliśmy pozostawieni sami sobie"

46

Para z brytyjskiego Darlington postanowiła spędzić czterodniowy urlop na Gran Canarii. Początek tego wyjazdu nie należał do udanych, bowiem samolot, którym lecieli musiał wylądować na innej wyspie. To był dopiero początek problemów, ponieważ cała podróż trwała aż 36 godzin.

Ryanair wylądował nie na tej wyspie. "Zostaliśmy pozostawieni sami sobie"
Pasażerowie zostali zmuszeni do odbycia dwóch rejsów promem (Adobe Stock, SoniaBonet)

27-letni Martyn Gray i jego rok starsza partnerka - Emma Gatenby, korzystali z usług linii lotniczych Ryanair. Po ponad godzinnym krążeniu nad Gran Canarią - spowodowanym burzą - ich samolot został przekierowany na Lanzarote, gdzie bezpiecznie wylądowali. Jednak dopiero w tym momencie rozpoczęły się problemy.

"To był po prostu koszmar"

W efekcie - aby dotrzeć na Gran Canarię - para musiała skorzystać z promu. W czasie podróży zaliczyli oni jeszcze przystanek na wyspie Fuerteventura. Cała droga trwała aż 36 godzin, co zabrało parze znaczną część ich długo wyczekiwanego, czterodniowego wypoczynku.

Naprawdę nie mogliśmy się doczekać wyjazdu i mieliśmy być tam tylko przez cztery dni, a dotarcie do hotelu zajęło prawie połowę naszych wakacji - podsumował Martyn. - To był po prostu koszmar - dodał.

"Zostaliśmy pozostawieni sami sobie"

Kiedy turyści opuścili samolot próbowali dostać się do biurka Ryanaira, w celu uzyskania wyjaśnień na temat tego, co się dzieje. Jak relacjonują pasażerowie, nikt nic im nie powiedział, a na miejscu panował ogromny chaos. W końcu kazano im wsiąść do autokarów, które przewiozły sfrustrowanych turystów do terminalu promowego. Tam, musieli czekać aż godzinę na zewnątrz. Sytuacji nie poprawiała pogoda, bowiem cały czas padał deszcz.

Na noc turyści zostali zakwaterowani w hotelu, a rano wsiedli na kolejny prom. Jak informuje mężczyzna, nikt nie poinformował ich o której godzinie odbędzie się odbiór z hotelu, a wszystkiego musieli dowiadywać się sami.

To wydarzenie zniechęciło mnie do ponownego korzystania z Ryanair. Nie znaleźli sposobu, żeby poradzić sobie z zaistniałą sytuacją. Zostaliśmy pozostawieni sami sobie - podsumował Martyn.

Ryanair wydał stosowne oświadczenie dotyczące rejsu z Newcastle na Gran Canarię. Informuje w nim, że lot został przekierowany na inną wyspę kanaryjską z powodu złych warunków pogodowych, które były całkowicie poza kontrolą Ryanaira. "Szczerze przepraszamy klientów za wszelkie niedogodności spowodowane zakłóceniami pogodowymi" - czytamy.

Źródło: The Sun

Zobacz także: "Halo Polacy". Zdradzają maltańskie sekrety. "Mało kto o nich wie"
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić