aktualizacja 

Zatopione miasto u wybrzeży Kuby. Bermudzka Atlantyda?

68

Tajemniczej Atlantydy poszukuje się już od starożytności. Do dziś nie udało się jednak znaleźć żadnych konkretnych śladów. Kiedy kilka lat temu pojawiła się informacja, że u wybrzeży Kuby odnaleziono zatopione miasto, w naukowych kręgach zawrzało. To Atlantyda? A może pozostałość po innej nieznanej cywilizacji?

Zatopione miasto u wybrzeży Kuby. Bermudzka Atlantyda?
(Materiały prasowe)

Wszyscy gromadzą się wokół komputera pokładowego. Załoga obserwuje z zapartym tchem obrazy, które wysyłane są przez małą łódź podwodną badającą teren głęboko na dnie oceanu. Największe napięcie maluje się na twarzy Paula Weinzweiga, który zdalnie steruje łodzią. W pewnym momencie jego żona, Pauline Zalitzky, wskazuje na monitor, gdzie z wodnych odmętów wyłaniają się tajemnicze kształty. Eksploracje trwają jeszcze kilka godzin, a następnie załoga powraca do portu. Chwilę później dwójka badaczy wydaje komunikat: Na dużej głębokości niedaleko wybrzeży Kuby odnaleziono stare, zatopione kamienne miasto. Kiedyś musiało znajdować się na wybrzeżu, które później się osunęło, a miasto na zawsze zniknęło w odmętach oceanu. Co tak naprawdę odnaleźli kanadyjscy poszukiwacze?

Kamienne konstrukcje o perfekcyjnym kształcie

Obszar zwany Trójkątem Bermudzkim jest jedną z największych zagadek ludzkości. Łodzie i samoloty znikają tam z radarów, anomalie pogodowe są na porządku dziennym, a wiele zaobserwowanych zjawisk zaliczyć można do nadprzyrodzonych. Od 2001 roku Trójkąt Bermudzki jest znany także z powodu odkrycia kanadyjskich naukowców. To właśnie wtedy rozpoczęli oni wraz z firmą Advanced Digital Communication badania mające na celu odnalezienie wraków hiszpańskich łodzi. Zamiast nich sonar odkrył jednak coś zupełnie innego – znajdujące się na dnie oceanu budowle z kamienia o geometrycznych kształtach. Było to odkrycie tak fascynujące, że badacze po roku powrócili na miejsce z nowocześniejszym sprzętem do nagrywania oraz robotem podwodnym. Wyniki ich pracy do dziś pozostają tematem spekulacji naukowców na całym świecie.

Pozostałości po dawnej cywilizacji?

Na głębokości około kilometra p.p.m. specjalistyczny robot odnalazł cztery wielkie piramidy, sfinksy, ulice oraz budowle z wyrytymi napisami. "To dowód na to, że miasto zamieszkiwała wysoko rozwinięta cywilizacja" - opowiada Paul Weinzweig mediom. Jest przekonany, że wraz z żoną udało mu się odnaleźć pozostałości dawnej cywilizacji, być może nawet legendarnej Atlantydy. Według Weinzweiga Atlantyda mogła zniknąć pod powierzchnią wody ok. 6 tysięcy lat temu na skutek wielkiego trzęsienia ziemi. W tych czasach Kuba nie była jeszcze zaludniona. Po raz pierwszy ludzie pojawili się tu dopiero 4 tysiące lat temu, a według dostępnych nam informacji nie umieli nawet zbudować drogi, nie mówiąc o mieście. "Byli na tak niskim poziomie rozwoju cywilizacyjnego, że w większości mieszkali w jaskiniach" - wyjaśnia kubański historyk José Diaz Duque. Kto więc zbudował tajemnicze miasto?

Kolebka cywilizacji?

Według naukowców miasto zostało zalane wraz z dużą częścią kontynentu lub wyspy, na której się znajdowało. Czy jednak z tych niewielu informacji, które udało się zebrać, możemy ustalić, co dokładnie się wydarzyło? Sami naukowcy podchodzą z rezerwą do różnych teorii na temat swojego znaleziska. Jednak część odnalezionych elementów udało się z dużym prawdopodobieństwem rozszyfrować. Budowle na dnie oceanu przypominają te stworzone przez kulturę Teotihuacán, która żyła w Ameryce Łacińskiej od I do X wieku. Teorii jest jednak więcej. Być może podwodne miasto jest związane z Olmekami, którzy zamieszkiwali Meksyk w I wieku p.n.e. Pozostawili po sobie między innymi wielkie kamienne rzeźby w kształcie głów. Czy u wybrzeży Kuby odnaleziono kolebkę dawnej cywilizacji?

Zainteresowanie szybko spadło

Po opublikowaniu informacji dotyczących nowego znaleziska zaczęli się nim interesować również inni naukowcy. Naszymi nagraniami zainteresowali się antropolodzy z Uniwersytetu Veracruz. "Byli bardzo zdziwieni tym, co zobaczyli" - opowiada Pauline Zalitzky. Wszyscy spodziewali się, że na miejsce pojadą dziesiątki badaczy, którzy będą kontynuować poszukiwania. Okazało się jednak, że zainteresowanie świata nauki szybko spadło. Informacje o znalezisku przestały się pojawiać w mediach, a w ciągu kilku lat zupełnie zniknęły. Ku wielkiemu zaskoczeniu naukowców na wybrzeże Kuby nie wysłano żadnej ekspedycji badawczej, która mogłaby odkryć nowe fakty. Dlaczego znalezisko nie wzbudziło większego zainteresowania?

To tylko kamienie?

Duża część naukowców uważa dziś, że odnalezione miasto to tak naprawdę jedynie przypadkowo rozmieszczone kamienie. "Są zbyt głęboko. Byłbym zaskoczony, gdyby okazało się, że to wynik ludzkiej działalności. Musimy zadać sobie pytanie: jak to możliwe, że to się tam znalazło" - sceptycznie stwierdza amerykański oceanolog Robert Ballard (ur. 1942). Wielu naukowców się z nim zgodziło i przedstawiło kolejne teorie wyjaśniające pochodzenie kamiennych konstrukcji. Brytyjski archeolog Keith Fitzpatrick-Matthews poświęcił na badanie znaleziska sporo swojego czasu. On również zgodził się, że budowle znajdują się zbyt głęboko, by mogło chodzić o zatopione miasto. Według wyliczeń zapadanie się na taką głębokość musiałoby trwać przynajmniej 50 tysięcy lat. Czy to oznacza, że teoria o pradawnym mieście została obalona?

Wysoko rozwinięta cywilizacja

Sam Matthews jest jednak ostrożny z wydawaniem ostatecznych wyroków. Przyznaje, że, jeśli miasto znajdowało się na wyspie, która uległa całkowitemu zatopieniu w wyniku nagłej katastrofy, mogło znaleźć się na dnie oceanu w ciągu kilku tysięcy lat. Taką wersję potwierdzałyby legendy Majów o wyspie przodków, która zniknęła pod wielką wodą. Część badaczy skłania się jednak w kierunku innej teorii, według której tajemnicze miasto to dawno zaginiona Atlantyda. Konstrukcje takie jak sfinksy czy piramidy musiały według nich zostać stworzone przez wysoko rozwiniętą cywilizację. Czy znalezisko może mieć więc nawet kilkadziesiąt tysięcy lat?

Czy ktoś chce ukryć dowody?

Wiele osób uważa, że kanadyjscy naukowcy są w błędzie. Są jednak tacy, którzy idą o krok dalej, twierdząc, że cała historia jest mistyfikacją, która miała na celu jedynie zwrócenie uwagi opinii publicznej na parę badaczy. Sceptycy wskazują przede wszystkim na to, że nie istnieją żadne oficjalnie potwierdzone dowody na odnalezienie zatopionego miasta. Nie zostało wykonane również nowoczesne badanie okolicznych terenów. Za Pauline Zalitzky i jej mężem murem stoją jednak koledzy po fachu, zapewniając, że para nigdy nie dopuściłaby się takiego oszustwa. Według nich badania są znacznie utrudnione z powodu nieprzyjaznych warunków panujących na tamtych terenach oraz niedostatecznych środków finansowych do ich sfinalizowania. "Szybkie wyciszenie całej sprawy nasuwa też pytanie, czy ktoś nie stara się ukryć dowodów" - sugeruje amerykańska badaczka April Holloway. Czy ma rację? Czy rzeczywiście komuś zależy na tym, aby kolejne informacje o zatopionym mieście nie ujrzały światła dziennego?

Ewa Skorupka

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić