aktualizacja 

Karolina Korwin Piotrowska: Hejt literacki

14

Myślicie, że świat literatury różni się od pogardzanego przez wykształconych ludzi świata szołbiznesu? Nic bardziej mylnego. Przykład? Pierwszy z brzegu. Nagroda Nike.

Karolina Korwin Piotrowska: Hejt literacki
(PAP, Tomasz Gzell)

Nazywa się Bronka Nowicka. Napisała tomik poezji. Bardziej dla siebie niż dla innych. Jednak ktoś po jego przeczytaniu uznał, że byłoby fajnie, gdyby go wydała, bo słowa jej autorstwa dla wielu mogą być jak dynamit. Poszła więc do wydawcy. On go wydał. Tytuł „Nakarmić kamień”. Teraz Bronka, debiutantka, ma w ręku prestiżową nagrodę literacką Nike, a wraz z nią 100 tysięcy złotych. I ma hejt zdumionych, oburzonych i przerażonych literatów i krytyków literackich, od morza do Tatr.

Trwa ładowanie wpisu:instagram

Gdyby to była Ameryka, to taka Bronka stałaby się bohaterką wszystkich możliwych mediów. Byłyby okładki, wywiady, splendor. Bo to historia, jakie kochamy, niemal filmowa, wymarzona do tego, by ja opowiadać: dziewczyna w sumie znikąd, nikomu nieznana, staje się wybrańcem losu. W świecie pełnym układów i układzików, kast, środowisk, tyleż hermetycznych co niespełnionych i zadufanych w sobie, wygrywa ktoś, kogo można posądzić o wiele rzeczy, ale nie o to, że jest związany z jakimkolwiek układem.

Skromna, zdumiona swoim sukcesem dziewczyna, w mocnych okularach, w normalnym świecie stałaby się idolką. Stałaby się kimś, komu warto się przyjrzeć, kogo warto poznać i kimś, kto udowadnia, że liczy się talent i wielkie szczęście, a nie układy i to, czy się z jakąś ważną personą chodzi na imprezy i pije wódkę, czy też nie.

Trwa ładowanie wpisu:instagram

Ale świat nie jest normalny, to jest smutna i zawistna Polska, a ludzie są zbyt biedni i zazdrośni w naszym pięknym kraju nad Wisłą, żeby się cieszyć czyimś nagłym, także finansowym, sukcesem. Może ja nie jestem krytykiem literackim, może czegoś nie rozumiem, ale kiedy czytam różne teksty zdumionych literatów i krytyków literackich o podobno strasznym i niesprawiedliwym werdykcie Nike w tym roku, czuję się jakbym czytała internetowe hejty na tak zwanych „znanych i lubianych”. Może jedynie składnia lepsza, ale poziom zazdrości i frustracji dokładnie ten sam.

Podobnie było ze Szczepanem Twardochem, który nie dość, że jakiś taki ostatnio ładny, szczupły, czysty i modny, nie czuć od niego zapachu nędzy, ale dobre perfumy, to jeszcze sprzedaje swoje książki w tysiącach, a nie setkach egzemplarzy i na domiar złego dostał dobry samochód. Ma fajny dom, jeździ po świecie, biedy nie ma. Czyli masakra pełna. Bo jako utalentowany, prawdziwie zaangażowany pisarz z Polski, powinien widowiskowo zdychać z głodu i nędzy pod jakimś płotem, na dodatek pijany tanim winem owocowym. Koledzy po fachu pewnie by mu szczerze wówczas współczuli na fejsbuniu. A tak jak jest sukces, to beka z Twardocha obowiązkowa.

Podobnie jest z Katarzyną Bondą, którą wypada ostro pohejtować, bo nie dość, że pisze jakże niepoważne i głupie kryminały, to jeszcze sprzedają się one nieustannie jak ciepłe bułki, a ich autorka wygląda jak gwiazda filmowa. Skandal. Mało tego, zaproszona do mediów lśni jak diament, a nie z wyższością patrzy na głupich i niewykształconych maluczkich, wie nawet, co i do kogo mówi. Miło się na nią patrzy i dobrze się jej słucha. Do tego blondynka… Nie, ale my nie jesteśmy seksistami, tak się tylko składa… Szok i niedowierzanie, bo potrafi sprzedać siebie i swoje książki. Nie zapomnę widoku na ostatnich wakacjach na jednej z polskich plaż. Niemal każdy, kto czytał coś na leżaczku czy na ręczniku, miał w ręku książki Bondy właśnie. To jest sukces. To musi okropnie niektórych boleć. To na pewno niektórym nie daje spać po nocach.

Trwa ładowanie wpisu:instagram

Tak, w kraju, gdzie sprzedanie pięciu tysięcy książek uchodzi za sukces, każdy, kto sprzeda więcej, staje się rozpoznawalny i stać go na bułkę z masłem - jest wrogiem. Tak jak w szołbizie, gdzie głośne i medialne nagrody dla gwiazd bywają ustawiane i nie mają nic wspólnego z realnym sukcesem, tak i w świecie literatów, bywają nagrody przyznawane przez znajomych dla dobrych znajomych. To, że potem często nikt tych książek nie kupuje i nie czyta, to inna bajka. Zawsze w CV można napisać, że nagroda była, czyli że ktoś jest lepszy od innych.

Na pewno mamy też wdrukowany do głowy obraz literata, który kojarzy się z wieloma rzeczami, ale nie z sukcesem, nie z pieniędzmi i nagrodami. Dlatego Twardoch, Bonda, Miłoszewski i paru, zaledwie paru innych, którzy są rozpoznawalni, zarabiają pieniądze, nie robią z siebie medialnych szmatek, bredząc na bankietach, wywołują pewien opór. Karmią zwykłą ludzką zazdrość.

Trwa ładowanie wpisu:instagram

I teraz ta Bronka Nowicka. Dziewczyna, której nikt nie zna, przychodzi ot tak, niemal z ulicy i dostaje do ręki kupę kasy. Odniosła sukces. Dla wielu to mega skandal. Może jednak poczuć się jak prawdziwa gwiazda szołbizu, jak gwiazda rocka czy filmu, bo dotyka ją modelowy gwiazdorski hejt. Sukces już odniosła, to pewne.

Mam w ręku tomik „Nakarmić kamień” i mnie te słowa rozrywają gdzieś od środka, mają w sobie ogromny, momentami porażający emocjonalny ładunek. Nie wiem, czy to jest wielka literatura, wiem natomiast, że na mnie działa i powoduje ciarki. Mogę jedynie Bronce pogratulować sukcesu, życzyć twardej skóry i zachęcić innych, by zamiast czytać nerwowe hejty na Bronkę, przeczytali „Nakarmić kamień”. Według mnie warto.

Karolina Korwin Piotrowska specjalnie dla o2

Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić