Piotr Mieśnik
Piotr Mieśnik| 

Film Sekielskiego o księżach? Nie obejrzę go. Nigdy [OPINIA]

416

Dlaczego? Wyjaśnię wam to w kilku zdaniach. I zapewniam: względy wiary lub jej braku nie mają na to żadnego wpływu - pisze Piotr Mieśnik, redaktor naczelny o2.pl.

Film Sekielskiego o księżach? Nie obejrzę go. Nigdy [OPINIA]
(iStock.com)

Nawet tak zatwardziały "katol" (i nie piszę tego pejoratywnie) jak Tomasz Terlikowski zapowiadał, że spodziewa się bomby w związku z premierą na You Tube filmu "Tylko nie mów nikomu" Tomasza Sekielskiego traktującego o pedofilii i tuszowaniu jej w polskim Kościele Katolickim.

Bomba chyba naprawdę wybuchła, bo przecież tylko przez część weekendu, przycisk odtwarzania tego dokumentu wcisnęło grubo ponad 4 miliony użytkowników. Wśród nich nie było jednak mnie. I nie będzie. Dlaczego?

Już tłumaczę. Przez lata pracy w mediach, poczynając od "Trybuny", przez "Fakt", Gazetę.pl czy WIrtualną Polskę - pisaliśmy o karygodnych przypadkach księży zachowujących się dwuznacznie, bądź po prostu ordynarnie gwałcących prawo i wykorzystujących najbardziej bezbronnych. I co? I nic.

Wszyscy chyba przywykliśmy do "wyskoków" części księży i tego, że tak naprawdę zawsze pozostawali bezkarni. Kupiliśmy te mętne tłumaczenia purpuratów, że również wśród nich "zdarzają się czarne owce".

Po latach dojrzeliśmy chyba jednak do tej odwagi, która każe nam się przyznać przed sobą, że wszyscy zamiataliśmy problem pod dywan, żyliśmy obok niego. Że przypadki molestowania dzieci przez księży to nie są odosobnione zdarzenia, że tuszowanie afer pedofilskich w Kościele Katolickim to sprawnie działający mechanizm. Dla Tomasza Sekielskiego oczywiście niskie ukłony za udokumentowanie tej perfidii i otwarcie Polakom oczu na sprawę.

Bo tej nie da się już dłużej przemilczeć. Widać to także po zachowaniu polityków, głównie opozycji, którzy nagle dostrzegli problem i wiedzą, co można z nim zrobić.

Szkoda tylko, że ci wszyscy oburzeni zasilający niegdyś szeregi rządzących: Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Platformy Obywatelskiej nie zrobili w przeszłości nic, by położyć kres przestępstwom seksualnym, których dopuszczali się ludzie w sutannach. Zawsze argumentem, który zamykał im usta i stawał w gardle był obowiązujący konkordat.

Może nadeszła pora żeby zastanowić się nad kilkoma sprawami:

- dlaczego księży nie ma w rejestrze pedofilów?
- dlaczego nie powstała sejmowa komisja śledcza, która zajęłaby się tym ohydnym procederem?
- dlaczego nikt nie kontroluje ani skali zjawiska ani dalszych losów pedofili w sutannach (i nie mówię tu o instytucjach kościelnych)?
- wreszcie, co w szkołach robią lekcje religii? Zdaje się, że "uczenie się wiary" z prawdziwą nauką ma niewiele wspólnego, a obecnych zajęć nie można przecież nazwać "religioznawstem"...

Jeśli w odpowiedziach na wszystkie te pytania występuje wspominany już element - konkordat, to chyba nadszedł czas na zrewidowanie jego zapisów. Bo mam nadzieję, że po filmie Sekielskiego polityka zamiatania sekskandali pod dywan w myśl zasady: "Tylko nie mów nikomu" już nie przejdzie. Nigdy więcej. Ja nie muszę oglądać filmu Sekielskiego żeby to wiedzieć, wy, jeśli uważacie inaczej - powinniście. Amen.

Przeczytaj też:

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić