Koronawirus. Ten środek może pomóc w leczeniu, jest jednak bardzo niebezpieczny
Chlorochina, używana w leczeniu malarii, pomaga także pacjentom zakażonym koronawirusem. Badania przeprowadzone w Chinach wykazały, że osoby, które ją zażywały, wracały szybciej do zdrowia. Lekarze ostrzegają, aby nie zażywać substancji na własną rękę, ponieważ może być niebezpieczna.
Badania chlorochiny zostały wykonane w lutym tego roku w szpitalu Renmin w Wuhan. Lekarze podawali 31 pacjentom z koronawirusem hydroksychlorochinę przez pięć dni. Kolejne 31 osób otrzymały normalną terapię.
U 25 proc. pacjentów leczonych chlorochiną zapalenie płuc przebiegało łagodniej. Nie rozwijały się u nich także dodatkowe infekcje. Ogólny stan zdrowia pacjentów otrzymujących lek na malarię był lepszy nic tych, którzy przyjmowali rutynową terapię.
Chlorochina stała się tym samym jedną z obiecujących terapii COVID-19. Obecnie prowadzone są testy na całym świecie, które zostaną porównane z tymi wykonanymi w Chinach.
Zobacz także: Koronawirus w Polsce. Paweł Kukiz: tarcza antykryzysowa jest zła
Lekarze jednak ostrzegają przed chlorochiną. Leki przeciwmalaryczne mają bardzo silne działanie. Mogą spowodować zaburzenie rytmu serca. Nie należy ich podawać osobom, które cierpią na niewydolność nerek lub zmagają się w zaburzeniami czynności wątroby.
Każdy powinien zostać dokładnie przebadany zanim przyjmie chlorochinę. Dlatego też nie powinno się jej zażywać na własną rękę. Kilka dni temu mężczyzna w USA zmarł po próbie samoleczenia się chlorochiną. Wypił środek czyszczący do akwarium, który zawierał właśnie tę substancję.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.