Nie chciało im się wracać pieszo z Tatr. Zadzwonili na policję

Zakopiańska policja oraz oddziały ratunkowe TOPR zostały postawione w stan gotowości po telefonach od turystów, którzy zawiadomili służby, że są uwięzieni w drodze do Morskiego Oka. Szybko okazało się jednak, że amatorom górskich wycieczek po prostu nie chciało się wracać do domu na piechotę...

(Wikimedia Commons - Uznanie Autorstwa CC BY)

Turyści byli bardzo rozczarowani po zejściu z wysokich gór. Okazało się bowiem, że na trasie z Morskiego Oka nie ma już żadnych fasiągów, które mogłyby ich szybko i wygodnie podwieźć w pobliże ich kwatery. Na ich przeszkodzie stanęła również pora dnia - grupa nie zaplanowała dobrze powrotu, dlatego też podczas drogi do domu zastał ich wieczór.

Okazało się, że pomocy oczekuje kilkudziesięciu turystów. Kiedy zorientowali się, że w pobliżu Morskiego Oka nie ma już żadnych pojazdów, które pomogłyby im wygodnie wrócić do domów, wtedy zaalarmowali policję. Zażądali, by ktoś zwiózł ich na dół - powiedział w rozmowie z Polskim Radiem rzecznik zakopiańskiej policji, aspirant Roman Wieczorek.

Funkcjonariusz dodał, że turystom nic nie groziło. Pomoc została udzielona jedynie tym, którzy byli tam z małymi dziećmi. Pozostała część grupy musiała zejść do Palenicy Białczańskiej na piechotę - donosi Polskie Radio,

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić