W Stanach Zjednoczonych coraz częściej weryfikuje się reklamowe obietnice producentów. Wybuch afery związanej z fałszowaniem wyników emisji CO2 przez koncern Volkswagena stał się pretekstem do zwiększenia ilości testów prowadzonych w prawdziwych warunkach drogowych. Badania o nazwie Mind the Gap, jednoznacznie pokazują, jak koncerny samochodowe niejednokrotnie mijają się z prawdą.
W rzeczywistości pojazdy mają, według badań, spalać 50% więcej paliwa, niż to jest reklamowane. Wymienione zostały niektóre modele między innymi: BMW, Mercedesa, Peugeota, Renault i Toyoty.
Ile naprawdę spali nowy samochód? Producenci prześcigają się w pustych obietnicach. Jednak od ponad trzech lat ani emisja spalin, ani spalanie paliwa nie uległy zmianie. Jedyny postęp zauważyć można w metodach, używanych przez koncerny do "poprawiania" wyników badań laboratoryjnych. Efekt końcowy jest taki, że obiecywane w reklamach rezultaty są niemożliwe do osiągnięcia w warunkach drogowych.
W różnych modelach i u różnych producentów sytuacja przedstawia się podobnie. "Rasowanie" wyników dotyczy zarówno tańszych i mniejszych aut jak również prestiżowych modeli tych producentów, których kojarzymy raczej z luksusem i wyższymi cenami. Co ciekawe, według informacji agencji Transport&Environment, im droższe auto, tym manipulacje dotyczą większej różnicy pomiędzy prawdą, a obietnicami marketingowców.
Różnica pomiędzy danymi podawanymi przez producentów aut, a prawdziwymi wynikami jest zaskakująco duża. W latach od 2001 do 2014 wzrosła z 8% do aż 40%. Jak twierdzi amerykańska agencja rządowa, która zajmuje się badaniem aut wprowadzanych na rynek, jest to w dużej mierze braku stanowczych działań ze strony Unii Europejskiej. Głównym zarzutem Amerykanów ma być zbyt mała liczba regulacji dotyczących nakładania kar na koncerny, które świadomie manipulują wynikami emisji spalin, czy spalania paliwa - podaje transportenvironment.org.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.