Praca za milion złotych, której nikt nie chce

172

Są nawet trzy miesiące wakacji. Miejsce pracy to malowniczy zakątek Nowej Zelandii.

Praca za milion złotych, której nikt nie chce
(Shutterstock.com)

Od 2 lat nie można znaleźć kandydata do pracy za 1 mln zł. Dokładnie to 400 tys. nowozelandzkich dolarów, bo tyle lekarz z niewielkiego Tokoroa oferuje kandydatowi na swojego pomocnika w miejscowej lecznicy. Godziny pracy są długie (8.30 do 18), ale tylko przez 4 dni w tygodniu i żadnych nocnych dyżurów. Do tego jest 12 tygodni urlopu.

Dr. Alan Kenny sam zaczął już w sieci szukać młodych lekarzy chętnych do pracy na wyspie. Cztery firmy rekrutacyjne przez dwa lata nie dały rady znaleźć właściwej osoby - czytamy w "New Zealand Herald".

*Cztery miesiące szukania i ani jednej odpowiedzi. *Dr Kenny sądzi, że problemem jest opinia o pracy na odległej, wiejskiej prowincji. Młodzi lekarze, tłumaczy, nie wiążą z taką posadą perspektyw. Jest też inny haczyk. 6 tys. pacjentów. Nowy lekarz przejąłby połowę z nich, być może wszystkich.

*Liczba pacjentów przełożyła się właśnie na szczodrą ofertę. *400 tys. dol. to dwie średnie roczne pensje lekarza w Nowej Zelandii (przeciętne zarobki w Tokoroa to 17,3 tys. dol). Chętnych do pracy na wyspie jednak brak. 61-lekarz tłumaczy, że większość młodych medyków w Auckland to osoby z zamożnych domów.

Gdyby studenci pochodzili z biedniejszych rodzin, może chętniej wyjeżdżaliby na prowincję - dodaje.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić