Albert Kamiński| 
aktualizacja 

Protesty w Kalifornii. "Trump to nie mój prezydent"

92

Wybór Donalda Trumpa na prezydenta wywołał protesty w całej Kalifornii. Na uczelniach i ośrodkach miejskich ostatnie kilka godzin upłynęło pod znakiem wielkich demonstracji. Na uniwersytecie Santa Barbara w Kalifornii maszerują ludzie, wykrzykując hasła: "Nie mój prezydent".

Protesty w Kalifornii. "Trump to nie mój prezydent"
(Getty Images, DAVID MCNEW)

Tłum protestował w centrum Los Angeles. Dokonano drobnych zniszczeń mienia, przede wszystkim malując obraźliwe dla Trumpa graffiti. Na University of California, Los Angeles swoją dezaprobatę dla wyniku wyborów manifestowały kolejne setki studentów. Demonstracje były widziane także w innych miejscach, m.in. w pobliżu University of California, Santa Cruz oraz w Portland.

Około 500 studentów maszerowało w San Diego. W pobliżu kampusu University of California, San Diego wykrzykiwano obraźliwe dla nowego prezydenta hasła. Jeden ze studentów niósł flagę Meksyku. Nie odnotowano tam aktów przemocy, a tłum rozszedł się około 2 w nocy tamtejszego czasu.

W Oakland protesty skupiły się w centrum miasta. Tłum maszerował, skandując "Kto ma władzę? My mamy władzę." W trakcie demonstracji doszło do niegroźnego pożaru, co skłoniło policję do zamknięcia okolic metra, gdzie zgromadzili się ludzie.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Były także akty poparcia dla Donalda Trumpa. Na słynnym Walk of Fame w Hollywood grupa ok. 30 zwolenników nowego prezydenta okazywała swoją radość z wyniku wyborów. Pozowali do zdjęć i śpiewali "To jest nasz prezydent". Znaleźli się tam jednak tacy, którym nie podobał się wynik głosowania. Wyrwano z ziemi gwiazdę z nazwiskiem republikanina.

Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić