Selfie można nie lubić, można je ignorować. Ale armia właścicieli smartfonów każdego dnia robi sobie miliardy cyfrowych autoportretów. Naukowcy ostrzegają, że soczewki aparatów w telefonach zniekształcają twarze, co u części osób może wytworzyć spaczony obraz własnego wyglądu. Na przeciętnym zdjęciu zrobionym komórką z 30 cm podstawa nosa jest powiększona o 30 proc. a jego czubek o 7 proc. szerszy, niż przy standardowym zdjęciu portretowym.
Młodzi ludzie zalewają media społecznościowe zdjęciami własnych twarzy sądząc, że te obrazy przedstawiają ich faktyczny wygląd. To wpływa na ich stan emocjonalny. Chciałbym, by do nich dotarło, że selfie w praktyce nie różnią się od portretów robionych w gabinecie krzywych luster w lunaparku - mówi specjalista od rekonstrukcji twarzy, prof. Boris Paskhover z wydziału medycznego uniwersytetu Rutgers w New Jersey.
Pacjenci w rozmowie z Paskhoverem pokazują zdjęcia z komórki i na nich wskazują elementy, które chcieliby zmienić. Nie tylko z resztą jemu. Z ankiety przeprowadzonej przez Amerykańskie Stowarzyszenie Chirurgów Plastycznych i Rekonstrukcyjnych wśród swoich członków wynika, że aż 42 proc. lekarzy ma pacjentów, którzy decydują się iść pod skalpel na podstawie tego, co widzą w komórce po zrobieniu selfie. Na przykład zmniejszyć nos.
Paskhover poprosił o pomoc naukowców z uczelni Stanforda. Wspólnie opracowali matematyczny model pokazujący poziom zniekształceń twarzy w zależności od odległości, z jakiej robi się zdjęcie telefonem. Zauważyli, że efekt "krzywego lustra" znika dopiero po oddaleniu smartfona od twarzy aż na 150 cm. Bez "selfie-sticka" raczej się nie obejdzie - zauważa serwis wbtv.com.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.