Śmierć Chrisa Cornella. "Podejrzewamy samobójstwo"

25

Jeden z najbardziej charyzmatycznych wokalistów rockowych odszedł w wieku 52 lat. Teraz policja z Deitroit ujawnia więcej szczegółów na temat śmierci frontmana Soundgarden.

Śmierć Chrisa Cornella. "Podejrzewamy samobójstwo"
(flickr.com, Andreas Eldh)

Podejrzewamy samobójstwo. Przyjęliśmy tę wersję jako podstawową dla śledztwa i pod tym kątem badamy sprawę - powiedział "The Mirror" Michael Woody z Departamentu Policji w Detroit.

Chris Cornell został znaleziony martwy w hotelu. Ciało było w łazience przylegającej do pokoju. Niedługo wcześniej skończył się koncert, jaki artysta dał wraz z zespołem Soundgarden w miejscowym Theatre Fox. Na koniec występu zaśpiewał piosenkę pod bardzo wymownym tytułem "In My Time Of Dying" ("W moim czasie umierania").

Oficerowie dostali wezwanie do hotelu MGM Grand w Detroit o północy. Dzwonił jeden z przyjaciół Chrisa - relacjonuje Michael Woody.

To żona wokalisty zaalarmowała, że coś jest nie tak. Jak donoszą media, Vicky Cornell zadzwoniła do przyjaciela rodziny, by poszedł do pokoju Chrisa i zobaczył, co tam się dzieje. Ten odnalazł rockmana martwego i zawiadomił policję, a ta zadzwoniła do żony wokalisty ze smutną wiadomością.

Żona i dzieci Chrisa Cornella są w szoku. Muzyk rockowy zostawił żonę Vicky Karayiannis-Cornell, którą niedawno opisał słowami: "anioł, lwica, doskonała żona i matka", oraz ich 12-letnią córkę Toni i o rok młodszego syna Christophera, a także 16-letnią córkę Lillian Jean, którą miał z byłą żoną Susan Silver.

Policja nie może mieć jeszcze pewności co do przyczyn śmierci. Ostatecznie ustali je patolog, który przeprowadzi sekcję zwłok artysty. Wyników można spodziewać się w piątek.

Zobacz także:
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić