Szkotka chciała sfilmować burzę. Została porażona piorunem
Tracey Kutluol na własnej skórze przekonała się, że z piorunami nie ma żartów. Mieszkanka szkockiego miasta Galashiels twierdzi, że gumowy uchwyt na komórkę uratował jej życie.
Otwierając okno zażartowała: "zaraz mnie porazi". Tracey Kutluol podziwiała burzę razem ze swoimi dziećmi, 14-letnią Mią i 10-letnim Maksem. Wszystko nagrywała w oknie swojego domu. Nieliczne pioruny nie uderzały w pobliże domu, więc wydawało się, że nikomu nic nie grozi.
Nagrała moment, w którym uderzył w nią piorun. Tracey chciała sfilmować błyskawicę i udało jej się to zrobić. Pod koniec nagrania nagle rozbłyska piorun, rozległa się straszny huk i krzyk kobiety i jej dzieci.
Prawdopodobnie uratowała ją obudowa telefonu. 42-latka kilka godzin wcześniej odebrała zamówiony gumowy uchwyt do komórki. To właśnie w niego uderzył piorun. Tracey uważa, że bez uchwytu jej komórka by eksplodowała - informuje "Independent".
Nie macie pojęcia jak potężna jest błyskawica. Wciąż czuję, jakby tysiące szpilek wbijało się w moją rękę od palców do łokcia. Pomyślałam, że zaraz umrę, rzuciłam telefon i wszyscy zaczęliśmy krzyczeć - relacjonuje pani Kutluol.
Po chwili udało jej się uspokoić siebie i dzieci. Wyciągnęli wszystkie wtyczki z gniazdek i zeszli na parter, żeby nie wystawiać się na niebezpieczeństwo.
Chce ostrzec każdego, kto wpadnie na równie głupi pomysł. Opublikowała na Facebooku nagrany przez siebie film, wraz z prośbą, żeby nikt nie powtarzał jej błędu. "Film lub zdjęcie na Instagramie nie są warte ryzykowania życiem".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.