aktualizacja 

Tragedia przez baterię od zegarka. Dziewczynka nie przeżyła

Dziadek dwulatki twierdzi, że to były perfekcyjne święta, dopóki mała nie poczuła się bardzo źle.

Tragedia przez baterię od zegarka. Dziewczynka nie przeżyła
(Facebook.com)

Rodzice wezwali pogotowie, gdy mała Brianna Florer zaczęła nagle wymiotować krwią i zbladła. Rodzina spędzała święta u dziadków dziewczynki i nic nie zapowiadało tragedii. Po dwugodzinnej operacji, która miała zatamować wewnętrzne krwawienie, dziecko zmarło w szpitalu w amerykańskiej Tulsie.

Była zawsze szczęśliwa, śmiała się... była aniołkiem. W jednej minucie wszystko było idealnie, a po chwili już nie żyła. Nie mieliśmy pojęcia, że coś połknęła - powiedział oklahomskiej gazecie Kent Vice, dziadek dziewczynki.

Okazało się, że Brianna zmarła po połknięciu małej baterii. Lekarze, którzy przeprowadzili autopsję dziewczynki, twierdzą, że mały metalowy przedmiot wielkości guzika utknął w jej w gardle i zaczął wydzielać toksyczną alkaliczną substancję, która przepaliła delikatne ściany przełyku i uszkodziła aortę.

Wujek dziewczynki na crowdfundingowym portalu GoFundMe postanowił zebrać pieniądze dla pogrążonej w żalu rodziny. Mają one pokryć koszty pogrzebu, a także wesprzeć rodzinę Florerów w trudnych chwilach.

Bateria, która przyczyniła się do śmierci Brianny, to typ ogniwa, który stosuje się najczęściej w zegarkach i zabawkach. Według Amerykańskiego Centrum Zatruć od 2005 do 2014 roku wydarzyło się prawie 12 tysięcy przypadków połknięcia tego typu przedmiotów przez dzieci. Piętnaścioro z nich zmarło. Zazwyczaj jednak bateria bezpiecznie "przelatuje" przez organizm i nie wyrządza żadnych szkód.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić