Biedronka zirytowała Polaków. Jest reakcja przedstawicielki sieci
O batalii pomiędzy Biedronką i Lidlem powiedziano i napisano już naprawdę dużo. Teraz głos w sprawie podejmowanych działań zabrała dyrektor marketingu Biedronki Dorota Wrotek-Gut. Nawiązała choćby do akcji SMS-owej, która rozsierdziła Polaków.
O działaniach podejmowanych przez Biedronkę mówi się naprawdę sporo. Dyskont toczy zażartą walkę z Lidlem. Te dwie sieci walczą o miano najtańszego sklepu w Polsce. Co rusz pojawiają się nowe akcenty tej batalii.
Niedawno do Polaków trafiły SMS-y, w których Biedronka pisała, że ma niższe ceny niż konkurencja. Te wiadomości zirytowały wielu ludzi.
Prowadzą agroturystykę na Mazurach. Oto czym się zajmują
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak do tej sprawy odniosła się Dorota Wrotek-Gut? Stanowisko przedstawiła w rozmowie z serwisem wirtualnemedia.pl.
Mam świadomość, że była duża dyskusja na temat wysłanych przez Biedronkę SMS-ów. Natomiast my tę formę komunikacji stosowaliśmy od zawsze. Gdy wiele lat temu wprowadziliśmy karty Moja Biedronka, nie mieliśmy tak rozbudowanej aplikacji, więc to SMS-y były po prostu podstawową formą komunikacji bezpośredniej z naszymi klientami. Oczywiście klient dostaje je tylko po wyrażeniu zgody na taką formę komunikacji marketingowej - przekazała szefowa marketingu w Biedronce.
Przedstawicielka Biedronki o paragonach
Wrotek-Gut nawiązała także do bardzo długich paragonów. Niektórzy twierdzą, że w tym przypadku Biedronka totalnie przesadza.
Nasze paragony wykorzystujemy do tego, żeby informować klientów o promocjach, tych spożywczych, czy też w sklepie online Biedronka Home. Ale to są czasowe akcje. Na paragonach drukujemy również wspomniane vouchery, które klienci mogą zrealizować w naszych sklepach - wyjaśniła szefowa marketingu Biedronki.