aktualizacja 

Horror pod Opolem. Myśleli, że w pseudhodowli jest 30 psów. Mylili się

136

Psi koszmar rozgrywał się w małej miejscowości w powiecie brzeskim (woj. opolskie). Wolontariusze TOZ odkryli ponad 60 zwierząt, które żyły w fatalnych warunkach. "Te psy z głodu gryzły tynk" - mówi jedna z wolontariuszek.

Horror pod Opolem. Myśleli, że w pseudhodowli jest 30 psów. Mylili się
Ponad 60 psów żyło w fatalnym warunkach, w pseudohodowli na terenie woj. opolskiego.

W niewielkiej miejscowości w powiecie brzeskim (woj. opolskie) rozgrywał się psi horror. Wolontariusze ogólnopolskiej organizacji ochrony zwierząt "Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami" jadąc na czwartkową interwencję do jednej z pseudohodowli, spodziewali się 30 psów.

Jak się okazało na miejscu znajdowało się ponad 60 zwierząt. Akcja interwencyjna trwała kilkanaście godzin i zakończyła się w piątek wczesnym rankiem. Psy trafiły do schronisk oraz fundacji, nie tylko na terenie Opolszczyzny. Wiele psów jest jednak w stanie zagrożenia życia i czeka je kosztowne leczenie. Sprawą zajęła się policja.

Jak informuje działaczka TOZ, właścicielka nie chciała nikogo wpuścić na teren posesji, dlatego potrzebny był prokuratorski nakaz. Batalie o to, by zlikwidować tę psuedohodowlę trwała od dwóch lat. Moskiewski pies stróżujący należy do ras agresywnych, znajdujących się na ministerialnej liście. Aby je hodować, właściciel powinien posiadać zezwolenie. Tu zwierzęta były trzymane w koszmarnych warunkach, uciekały z hodowli, dlatego mijscowi obawiali się o swoje bezpieczeństwo.

Te psy z głodu gryzły tynk. Na ścianach są ślady pazurów, świadczące o tym, że walczyły o przetrwanie - mówi poruszona wolontariuszka TOZ-u.

Tymczasem trwają czynności wyjaśniające, m.in. przesłuchiwani są świadkowie. Dla sprawy ważna będzie opinia weterynaryjna, na którą czekają policjanci. Za znęcanie ze zwierzętami właścicielom pseudohodowli grozi do 3 lat więzienia.

Teraz już wiem, jak wygląda psie piekło. Stan zwierząt jest różny. Te najsilniejsze trzymają się nieźle. Ale jest też szczeniak w stanie agonalnym. Nie był dość zahartowany, by walczyć o przetrwanie… - mówi Aleksandra Czechowska z opolskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, która koordynowała akcję wywożenia psów.
Trwa ładowanie wpisu:facebook

TOZ to organizacja utrzymująca się z datków, dlatego Aleksandra Czechowska boi się, że bez większej pomocy ciężko będzie zapłacić rachunki m.in. za leczenie psów i ich pobyt w hotelach.

Boję się, że nie podołamy. Psy są niedożywione, wiele ma podwinięte powieki, co jest przypadłością częstą u tej rasy, ale prawdziwy hodowca wie, że to wymaga leczenia. Niektóre mają guzy w obrębie brzucha, klatki piersiowej i na listwach mlecznych. Do tego dochodzą problemy skórne - martwi się Aleksandra Czechowska z opolskiego TOZ-u.
Zobacz także: Psy w kościele. Niezwykła inicjatywa na Mazurach
Autor: ESO
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić