oprac. Nikola Bochyńska| 
aktualizacja 

Klient bezpodstawnie oskarżony o kradzież w Sephorze. Firma się tłumaczy

38

Jeden z klientów drogerii Sephora opisał sytuację, która miała mieć miejsce, kiedy robił zakupy w perfumerii. Nie zakończyły się to dla niego pomyślnie. Miał zostać oskarżony o kradzież, sam postanowił wezwać policję. Wersje zdarzeń klienta i drogerii znacznie się od siebie różnią.

Obsługująca profil, PR manager firmy miała odpowiedzieć klientowi, że "działania podjęte przez ochronę były zgodne z procedurami, a pracownicy nie przekroczyli uprawnień"
Obsługująca profil, PR manager firmy miała odpowiedzieć klientowi, że "działania podjęte przez ochronę były zgodne z procedurami, a pracownicy nie przekroczyli uprawnień" (flickr.com, Stephen Carlile)

Na facebookowym profilu sklepu jeden z klientów sieci z kosmetykami opisał sytuację, która miała go spotkać, kiedy robił tam zakupy. Z jego relacji wynika, że miał zostać zatrzymany przez ochroniarza i oskarżony o kradzież.

Gdy mężczyzn wchodził do drogerii, pracownik ochrony ubrany incognito miał uruchomić pilotem alarm przy bramkach, który informuje o kradzieży. Przy wszystkich klientach oskarżyć go o przywłaszczenie produktu i stwierdzić, przeglądając jego rzeczy osobiste, że "może go kontrolować, kiedy chce i gdzie chce". Niczego jednak przy mężczyźnie nie znaleziono.

Zobacz: **

**

Oburzony klient udał się do kierownictwa sklepu, by zgłosić sprawę. Kierowniczka, zamiast wysłuchać jego wersji zdarzeń, miała zawołać ochronę centrum handlowego Arkadia, która go "aresztowała".

Klient miał być wtedy "przetrzymywany na środku sklepu, by nie uciekł", a ludzie obecny w perfumerii mieli mu robić zdjęcia i głośno komentować fakt złapania "złodzieja".
Mężczyzna, nie kryjąc dezaprobaty, miał sam wezwać policję, a kierowniczka - jak wynika z jego relacji - miała uciec ze sklepu. Nikt za zaistniałą sytuację go nie przeprosił ani nie zaproponował mu żadnej formy rekompensaty.

Dalej kient próbował domagać się sprawiedliwości za pośrednictwem Facebooka - napisał wiadomość na profilu marki, w której opisał, jak został potraktowany przez obsługę Sephory. Obsługująca profil, PR manager firmy miała odpowiedzieć mu, że "działania podjęte przez ochronę były zgodne z procedurami, a pracownicy nie przekroczyli uprawnień" - podaje portal Wirtualnemedia.

Marka odpisała klientowi na Facebooku. Wersje zdarzeń znacznie się jednak od siebie różnią. Dział public relations firmy stwierdził, że "nikt klienta nie przetrzymywał", a na wezwanie ochroniarza "sam dobrowolnie pokazał zakupy" i "nikt nie naruszył jego nietykalności". Klient sam wezwał policję, na którą "z własnej woli oczekiwał na terenie perfumerii".

Natomiast klient sam miał wyciągnąć z kieszeni ochroniarza pilot do obsługi alarmu, czym "naruszył jego dobra osobiste".

Sieć deklaruje, że "z materiałów nie wynika, by doszło do naruszeń ze strony naszych pracowników czy pracowników ochrony".

- Pana odczucia, które bardzo szanujemy, są inne, ponownie prosimy o spotkanie, w którym będzie uczestniczył Dyrektor Handlowy Sephora Polska – napisała marka na swoim Facebooku.

Na razie nie wiadomo, jak skończy się nieprzyjemna dla kupującego sytuacja.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić