Pojechali w góry. Paragon ich powalił. "Następnym razem zrobię kanapki"

108

Choć do ferii jeszcze chwila, niektórzy postanowili zrobić sobie mały urlop przed sezonem. Jak się okazuje, ceny już porażają.

Pojechali w góry. Paragon ich powalił. "Następnym razem zrobię kanapki"
Zdjęcie ilustracyjne (Pixabay)

Latem w kurortach nadmorskich za przysłowiową "rybkę" trzeba było słono zapłacić. Teraz z kolei zaczyna się sezon saneczkarsko-narciarski.

I w topowych górskich miejscowościach już jest drogo. Turyści wybierający się zatem do Zakopanego, Białki Tatrzańskiej, Szczyrku czy Wisły muszą się liczyć z naprawdę wysokimi kosztami.

Pioruński rachunek

Przykładem jest czytelniczka portalu "edziecko.pl". Kobieta zabrała dziecko w góry w okresie świąt Bożego Narodzenia.

Staram się zabierać córkę latem na tydzień nad morze, a zimą w góry. Nie wydaje mi się to jakąś szczególną fanaberią, tym bardziej że nigdy nie jeździmy za granicę. Oboje pracujemy z mężem i zarabiamy więcej niż średnia krajowa, jednak te ceny zaczynają wykraczać poza nasze możliwości finansowe - napisała portalowi kobieta.

Za dnia dziewczynka uczyła się jeździć na nartach. Później za to chodziła z mamą do restauracji na stoku.

Wiem, że w restauracjach i barach na stokach ceny są wyższe niż w innych lokalach, ale niemal 40 zł za obiad dla dziecka, to chyba lekka przesada. Czy nie mam racji? Tym bardziej że kotlet był niewielki, frytek mało, a na surówkę składał się posiekany kiszony ogórek z odrobiną cebuli. Następnym razem będę robić kanapki - grzmiała oburzona kobieta.

Niestety, jest to efekt pandemii i krótkiego sezonu w Polsce. Turyści, jadący w góry muszą zatem się liczyć z wysokimi kosztami, nie tylko pobytu, ale również wszelkich innych "atrakcji".

Autor: KLS
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić