Sprzedaje na plaży kukurydzę. Mówi, czego chcą Polacy
Praca sprzedawcy na plaży to wyczerpujące zajęcie. Cały dzień w upale i obowiązkowe pokrzykiwania, żeby klienci wiedzieli o nadchodzącej okazji - ta praca może dawać się we znaki. Młody handlarz z Kołobrzegu zaznacza, że prośby klientów mogą być niestandardowe: "spotykam się z pytaniem, czy mam do sprzedania marihuanę" - powiedział "Faktowi".
Plażowi sprzedawcy to nieodzowny element polskiej plaży. Każdy kto był nad Bałtykiem kojarzy okrzyki: "kukurydza gotowana, popcorn". I w związku ze sprzedażą tego pierwszego towaru sprzedawcy zawdzięczają swój pseudonim.
- Najwięcej sprzedajemy kukurydzy w kolbach, stąd nasza ksywka "kolbiarze". Pamiętam dzień, kiedy zarobiłem 700 zł. Ale są i takie, kiedy zarobię 30 zł — mówi dziennikarzom "Faktu" 18-letni Maurycy.
Obładowany popcornem, nachosami, watą cukrową i właśnie kukurydzą handlarz, przemierza kilometry plaży w poszukiwaniu zarobku. Okazuje się jednak, że plażowicze, prócz przekąsek oczekują, że "kolbiarze" dostarczą im... marihuany.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Istna plaga nad morzem. Zgodnie wskazali największy grzech turystów
Plażowicze dopytują "kolbiarzy" o marihuanę
- Dosyć często spotykam się z pytaniem, czy mam do sprzedania marihuanę. To jest dla mnie dosyć niespodziewane. I takich życzeń oczywiście nie spełniam — mówi chłopak.
Sprzedawca odniósł się też do legendarnych już okrzyków. Kreatywne podejście do handlu młody "kolbiarz" ocenia jednak negatywnie.
- Dla mnie te okrzyki są żenujące, choć widzę, że niektórym wczasowiczom wciąż się podobają. Z rozmów z kolegami oceniam, że podnosi to sprzedaż o jakieś 10 procent, nie więcej — mówi Maurycy.
Medyczna marihuana w Polsce jest legalna od 1 listopada 2017 roku. Zakup został dozwolony 17 stycznia 2019 roku. Można go dokonać jedynie na podstawie wystawionej przez lekarza recepty.