Tak oszukują pracownicy warszawskich restauracji. "Dobry wałek trzeba robić na pewniaka"

Pracownicy warszawskich restauracji oszukują właścicieli i klientów? "Nie ma chyba restauracji, w której nie okradałoby się właściciela i klientów" - informuje "Gazeta Wyborcza". Pracownicy opowiadają, ile z tego mają.

Pracownicy warszawskich restauracji oszukują właścicieli i klientów?Pracownicy warszawskich restauracji oszukują właścicieli i klientów?
Źródło zdjęć: © Unsplash.com
Paulina Antoniak

Olek pracuje za barem od 15 lat. Zaczął zaraz po maturze. Jak oznajmia w rozmowie z "Wyborczą", obecnie "w okradaniu trzeba być bardziej kreatywnym".

Dobry "wałek" trzeba robić na pewniaka. I stosować mechanizm znany z Funduszu Sprawiedliwości: jeśli złapią cię za rękę, mów, że to nie twoja ręka - przekonuje. Jak twierdzi, jednym z najprostszych sposobów jest nienabijanie rachunku na kasę fiskalną, gdy klient płaci gotówką.

Po prostu musisz oddać tyle gotówki, ile jest nabite na twoje konto. Więc gdy jest tabaka [duży ruch - przyp. red.], przygotowujesz sobie stare wydruki fiskalne. Gość płaci, kręcisz się wokół kasy, wydajesz resztę, a ty wykładasz na bar stary wydruk, gość go nie dostaje, zresztą na ogół ich to nie interesuje. Jeśli robisz to bez mrugnięcia okiem, nie ma szans, by ktoś to zauważył - objaśnia w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Olek.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ukradli ferrari warte milion złotych. Policja ma nagranie momentu kradzieży

Tak oszukują pracownicy warszawskich restauracji

Kolejny chwyt to napiwek na kartę, czyli zostawienie napiwku poprzez wpisanie jej w klawiaturę terminala płatniczego.

- Mówią, że barman to dobry psycholog. Klisza. Barman to dobry obserwator - mówi Olek i bez pardonu stwierdza, że gdy widzi gościa, który nie patrzy na ceny w barze "dobija kilka złotych do jego rachunku". - Różnica ląduje w mojej kieszeni - mówi Olek.

Olek twierdzi, że "na wałkach" może zarobić drugie tyle, co z normalnych napiwków. Najczęściej na napiwkach zarabiał w granicach tysiąca złotych miesięcznie, pracując trzy razy w tygodniu po dwanaście-piętnaście godzin. Z "wałków" miał drugie tyle.

W normalny dzień na wałkach wychodzi mi 100 złotych. W weekend nawet koło 300 złotych, ale są takie dni, gdy jest plaża i zgarnę pieniądze tylko za kilka browarów - oznajmia w rozmowie z dziennikiem.
Wybrane dla Ciebie
Rodzinny spacer zmienił się w dramat. Dzieci pochylały się nad ojcem
Rodzinny spacer zmienił się w dramat. Dzieci pochylały się nad ojcem
Policja przyłapana. "To będzie podwójna kara". Ostra reakcja
Policja przyłapana. "To będzie podwójna kara". Ostra reakcja
To on szuka "złotego pociągu". Właśnie się ujawnił
To on szuka "złotego pociągu". Właśnie się ujawnił
Szedł obok placu zabaw. Nagle taki widok. "Prawdziwy hit sezonu"
Szedł obok placu zabaw. Nagle taki widok. "Prawdziwy hit sezonu"
Premier Indii mówił o pokoju. Spójrzcie na twarz Putina
Premier Indii mówił o pokoju. Spójrzcie na twarz Putina
Pojawił się w centrum Wrocławia. Kierowcy musieli omijać go łukiem
Pojawił się w centrum Wrocławia. Kierowcy musieli omijać go łukiem
Portugalia zaostrza przepisy deportacyjne dla nielegalnych imigrantów
Portugalia zaostrza przepisy deportacyjne dla nielegalnych imigrantów
8 miliardów funtów na wsparcie Ukrainy? Brytyjczycy mają plan
8 miliardów funtów na wsparcie Ukrainy? Brytyjczycy mają plan
Miał już dość. Ujęcie sprzed Lidla. Wywiesił karteczkę
Miał już dość. Ujęcie sprzed Lidla. Wywiesił karteczkę
Wyż z Rosji nadal nad Polską. Należy spodziewać się opadów
Wyż z Rosji nadal nad Polską. Należy spodziewać się opadów
Zaginęła 15-latka z Konstantynowa Łódzkiego. Jest nowy trop
Zaginęła 15-latka z Konstantynowa Łódzkiego. Jest nowy trop
Granica z Białorusią. Przedłużono strefę buforową
Granica z Białorusią. Przedłużono strefę buforową