Tyle wyszło z kawy za 5 zł. Ciśnienie skoczyło lepiej, niż po espresso
Jedna z popularnych sieciowych kawiarni przygotowała dla swoich klientów promocję. Wraz z rozpoczęciem grudnia w aplikacji lojalnościowej ruszył wirtualny kalendarz adwentowy. Pierwszy dzień akcji oznaczał dowolny napój za 5 zł. Tak przynajmniej miało być w teorii.
Kawiarnia ofiarą własnej popularności
Odwiedziliśmy jedną z kawiarni na warszawskim Mokotowie. Po złożeniu zamówienia na najdroższą kawę (skoro jest promocja, to można korzystać!) usłyszeliśmy od sprzedającej, że nasz kupon w aplikacji może zadziałać...lub też nie. Okazało się, że nie zadziałał.
Czym właściwie jest wolność słowa? Czy potrzebne nam są regulacje?
Przykro mi, dzisiaj jest jakieś generalne obciążenie serwera od samego rana...będzie ta kawa? - spytała baristka.
Czytaj także: Ceny zaczynają przerażać. Tyle kosztuje kawa u Gessler
Na widok kwoty 21,90zł na kasie odpuściliśmy. Za nami kolejne osoby odchodziły z kwitkiem. Niektórzy jeszcze stojąc w długiej kolejce zorientowali się jaki jest problem i opuścili lokal. Dzwonimy do innej kawiarni - na wszelki wypadek, bo po co tracić czas na dojazd.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niestety, u nas też od początku dnia jest problem. Czasami zadziała, no ale też nie zawsze - słyszymy.
Firma ma rozwiązanie
Drugie podejście do kawiarni - tym razem kawiarnia na terenie tzw. "warszawskiego mordoru", czyli w jednym z biurowców Domaniewskiej.
Od wejścia słyszymy, jak jedna ze sprzedawczyń do drugiej mówi "znam już rozwiązanie!" po czym ucina temat na widok kolejnego klienta. "Co podać?" - słyszymy i prosimy o wyjaśnienie na czym polega to rozwiązanie.
Chodzi o to, że trzeba zamówić dowolną kawę, a my przy okazji spisujemy numer karty lojalnościowej z aplikacji i za jakiś czas w tej aplikacji pojawi się kupon na dowolną kawę za 5 zł - słyszymy w odpowiedzi.
Szybka kalkulacja. Większość kaw kosztuje od 15 zł wzwyż. Więc teraz płacąc 15 zł a później 5 zł płacimy...20 zł. Czyli tak jak gdybyśmy od razu się zdecydowali na niemal najdroższą kawę. Ok, podzielone na dwa to wychodzi po 10 zł. O ile nasze poszukiwania wymarzonej kawy nie wiązały się z jeżdżeniem z miejsca w miejsce samochodem/komunikacją/wypożyczoną hulajnogą (niepotrzebne skreślić) - w takim przypadku cały interes przestaje być opłacalny. Musimy obejść się smakiem. A z niesmakiem opuszczamy lokal.
Da się inaczej?
Piszemy wiadomość na komunikatorze kawiarni. Dostajemy odpowiedź z prośbą o podanie adresu mailowego i numeru karty lojalnościowej. Zostajemy zapewnieni, że po ich podaniu kupon na kawę za 5 zł lada dzień pojawi się w naszej aplikacji. Czyli da się bez kupowania kawy po normalnej cenie.
Podajemy maila, logujemy się na aplikację aby zobaczyć jej numer....Po czym zostajemy z niej automatycznie wylogowani. Kolejne próby zalogowania kończą się informacją o błędzie serwera. Odpuszczamy. Po całej tej sytuacji ciśnienie skoczyło nam lepiej, niż po podwójnym espresso.