Jacek Kurski błagał Boga. Dramatyczne chwile
Poprawia się stan Piotra Semki. Dziennikarz, który z powodu ciężkiego przebiegu COVID-19 trafił do szpitala pod respirator, oddycha już samodzielnie. Jacek Kurski nie ma wątpliwości, czyja to zasługa.
Pod koniec marca media obiegły niepokojące doniesienia na temat stanu zdrowia Piotra Semki. Dziennikarz współpracujący m.in. z tygodnikiem "Do Rzeczy", "Rzeczpospolitą" czy radiową Trójką, trafił do szpitala MSWiA w Warszawie. Informacje potwierdził wówczas premier Mateusz Morawiecki, który prosił o modlitwy za dziennikarza. O duchowe wsparcie dla przyjaciela (obydwaj dziennikarze pochodzą z Gdańska, są absolwentami tego samego liceum) prosił również na Twitterze Jacek Kurski. Stan publicysty określano wówczas jako ciężki. Semka był podłączony do ECMO, aparatu w dużym uproszczeniu nazywanym płucosercem, które zastępuje pracę tych narządów. W przypadku chorych na COVID-19 zastosowanie ECMO nazywane jest często "terapią ostatniej szansy", bardzo inwazyjną, ale mogącą uratować życie.
Kilka tygodni temu Jacek Kurski w rozmowie z "Super Expressem" wyznał, że "błaga Boga, by Piotr przeżył". W poniedziałek redaktor TVP Jacek Łęcki przekazał, że Semka powoli wraca do zdrowia. Te najnowsze doniesienia skomentował w rozmowie z wymienioną gazetą prezes telewizji publicznej. Kurski ujawnił też więcej szczegółów na temat stanu przyjaciela.
Młoda gwardia w TVP zastępuje dotychczasowe gwiazdy
"Piotr wyszedł z ECMO, przeszedł pod respirator, ale już nie pobiera zbyt dużo tlenu i oddycha samodzielnie. Piotr mruga oczami, otwiera oczy, reaguje palcami i oczami na komunikaty, więc jest wstępna faza nawiązania z nim kontaktu. Światło w tunelu jest coraz większe, z czego bardzo się cieszymy. Teraz nastąpi część terapii, później rehabilitacja. Fizyczna kondycja będzie wymagała rehabilitacji, z psychiką z kolei jest lepiej" - powiedział "Super Expressowi" Kurski.
Czytaj także: Też się zaszczepił. Nie spodobała mu się jedna rzecz
Prezes TVP jest pewny, że w pokonaniu choroby przyjaciela szczególnie istotną rolę odegrała modlitwa, a konkretnie "modlitewny szturm".
"To wszystko pokazuje siłę modlitwy. Dużo przyjaciół i znajomych wzięło udział w łańcuszku wsparcia modlitewnego dla Piotra. Medycyna ma ograniczone możliwości, a miłosierdzie Boże ma nieograniczone. Szturm modlitewny przynosi ten efekt, że już można mówić o cudzie" - wyznał Jacek Kurski.