Jeden z użytkowników Imgura opisał historię kociaka, któremu ocalił życie i dał schronienie. Kiedy zwierzak wpadł pod jadący samochód, wszystko wskazywało na to, że nie przeżyje konfrontacji. "Patrzyłem, jak podskakuje pod podwoziem, a potem nieporadnie ucieka. Samochód, który ją potrącił, gwałtownie skręcił i zwolnił tuż przed uderzeniem. Kiedy okazało się, że kot wstał o własnych siłach, odjechał dalej" - opisuje zdarzenie internauta BroughtMyPartyPants, który jest weterynarzem i wie, jak postępować w takich przypadkach. Mężczyzna zabrał kotkę i zawiózł do kliniki. Mała nie próbowała uciekać, przez całą drogę grzecznie siedziała i pomrukiwała. Co stało się potem?
mnie do ogrodu 1,5 roku temu ktoś wrzucił zupełnie małego kota. Deszcz padał a on siedział pod krzakiem porzeczki i beczał. Co miałem zrobić wziąłem go choć kotów specjalnie nie lubię, mam psa kundla.Kot potem miał zapalenie płuc, oczy załzawione i coś tam, coś tam. Wydałem na weterynarza i leki chyba ze 2 stówy. Ale teraz to się z niego zrobił spasiony czarny basior wielkości jak mój kundel. Ale da się lubieć i jest czysty. Trochę szkód mi w domu wyrządził bo skakał wszędzie nawet na wysokie szafy o czym nie miałem pojęcia, że jest taki skoczny.
mnie do ogrodu 1,5 roku temu ktoś wrzucił zupełnie małego kota. Deszcz padał a on siedział pod krzakiem porzeczki i beczał. Co miałem zrobić wziąłem go choć kotów specjalnie nie lubię, mam psa kundla.Kot potem miał zapalenie płuc, oczy załzawione i coś tam, coś tam. Wydałem na weterynarza i leki chyba ze 2 stówy. Ale teraz to się z niego zrobił spasiony czarny basior wielkości jak mój kundel. Ale da się lubieć i jest czysty. Trochę szkód mi w domu wyrządził bo skakał wszędzie nawet na wysokie szafy o czym nie miałem pojęcia, że jest taki skoczny.