#retro Londyn w czasach Kuby Rozpruwacza. Niezwykłe zdjęcia
Niezwykły fotoreportaż
W cyfrowej bibliotece London School of Economics znajduje się niezwykła książka o życiu z ulic angielskiej stolicy czasów Kuby Rozpruwacza. No prawie. Słynny seryjny zabójca działał między 1888 a 1889 rokiem, a fotoreportaż "Street Life in London" wydano w 1876 roku.
*Publikacja sprzed 140 lat to przykład dobrej reporterskiej roboty. *Dziennikarz Adolphe Smith i fotograf John Thomson barwnie i ciekawie opowiadają o otaczającej ich rzeczywistości. Posługują się przy tym przykładami osób żyjących często na marginesie społeczeństwa. W ich słowach i zdjęciach anonimowi dla większości kominiarze, pucybuci czy taksówkarze, odnajdują swoje miejsce w historii miasta.
Smith i Thomson skupiali się na ludziach. Interesowali się przede wszystkim pogarszającymi się warunkami życia londyńczyków. Ilustrujące to zdjęcia w większości robili ludziom w ich naturalnym otoczeniu, bez pozowania. Dzięki temu po latach badacze dysponują ciekawym i realistycznym opisem tego małego wycinka historii. Stustronicowa książka dostępna jest do wglądu dla każdego tutaj (PDF). Pełna galeria z opisami zdjęć znajduje sięw zbiorach LSE.
Garkuchnia dla bandytów
Lokal gastronomiczny na ulicy Drury Lane przyciągał sławnego londyńskiego przestępcę Jacka Shepparda. Wiedząc, że będą tolerowani, chętnie wpadali tu na posiłek byli więźniowie.
Lumpeks z St Giles
Sklep z używanymi ubraniami, Lumber Court, znajdował się w wąskich uliczkach St. Giles, na południu dzielnicy Camden.
Cast-iron Billy
Po 43-latach powożenia Billy'emu doskwiera już reumatyzm. Choć nie zamierzał rzucać pracy, ona nie chciała starego wygi. Wszystko przez woźniców omnibusów, którzy coraz częściej wyprzedzali go na dłuższych odcinkach drogi i zabierali mu wszystkich klientów.
Sprzedaż owoców
- Już po sezonie na truskawki - odnotowuje autor reportażu. Na zdjęciu wóz, z którego handlowano tym słodkim przysmakiem na ulicach Londynu.
Reklama dźwignią handlu
Autor reportażu zachwyca się zdolnościami ludzi klejących plakaty reklamowe bez względu na deszcz i wichurę. Zarabiali przeciętnie funta tygodniowo, pracowali od rana do godz. 7 wieczorem.
Tania ryba
Wynajęcie takiego ruchomego straganu kosztowało sprzedawcę ryb 18 pensów tygodniowo. Nie było łatwo, bo policja ich nie lubiła. Pod byle powodem często konfiskowała stragany wraz z towarem. Potem trzeba go było wykupić i zapłacić karę. Ostatecznie bardziej opłacało się zainwestować w stałe miejsce na targu. Niektórzy woleli ryzykować.
Żebraczka
Kobieta z dzieckiem na zdjęciu to wdowa po krawcu. Żyła przez kilka lat z zięciem-kamieniarzem, ale gdy podupadł na zdrowiu i spadły mu dochody, kobieta została wyrzucona na ulicę.
Licencjonowany pucybut
Punkt prowadzi 40-letni Jacobus Parker. W rozmowie z dziennikarzem opowiada o swoim młodzieńczym, buntowniczym życiu i spokoju, jaki znalazł po odstawieniu butelki.
Ślusarz
Zawód wysokiego ryzyka, jak dowiaduje się czytelnik. Zainteresowani pracą ślusarza są zarówno kryminaliści jak i stróże prawa. Z powodów kontaktów z półświatkiem już dwa razy tracił pracę.
Kominiarz John Day
Urodzony w Lambeth syn alkoholika John Day zaczął pracować w wieku 10 lat. Ojciec chętnie zabierał syna do pubów i kradł zarobki małego. Dzieciak zbuntował się i uciekł z domu. Mieszkał pod mostami i na barkach rzecznych. Pracował jako pomocnik młynarza, potem kominiarza. Ostatecznie sam zajął się czyszczeniem kominów i przewodów wentylacyjnych. Stać go na prywatne ubezpieczenie zdrowotne. W przypadku choroby dostaje zapomogę 10 szylingów tygodniowo, a gdyby umarł, jego żona dostanie aż 46 funtów. Gdyby ona umarła, on dostanie 18 funtów.
Tania reklama
Panowie wykonywali zajęcie zwane jako "wall working" lub "fence working". Zajmują się rozwieszaniem jednodniowych reklam na murach i płotach. Zaczepia się je rano i zdejmuje wieczorem. Dostają szylinga tygodniowo.
Sprzedaż wody
Jaka pogoda, taki zarobek. W lecie, gdy wieje suchy, wiatr krążą od kościoła do kościoła sprzedając napitek spragnionym. Gdy leje, zatrudnia się ich do czyszczenia dróg czy na placach budów. Dostają od 18 do 23 szylingów tygodniowo.
Malarz szyldów
Dziś mamy cały biznes reklamowy, od copywritera po projektanta, kiedyś byli tacy jak Francuz. Tak podpisali malarza na zdjęciu autorzy reportażu. Mężczyzna uznał, że talent malarski przyniesie mu więcej pożytku, gdy będzie przygotowywał reklamy i szyldy. Tłumaczył, że zbiera pieniądze, by uciec z Londynu do ojczyzny i tam otworzyć sklep.
Cicha droga
Tamizę, jak i inne rzeki czy kanały, nazywano cichymi drogami. Mężczyźni na zdjęciu kierowali barką na licencji wydawanej przez Watermen's Company oraz Thames Conservancy. Jak piszą autorzy reportażu, panowie ciężko pracują, ale przez to, co robią, nie mogą nigdzie zagrzać miejsca.
Zaciąg
Żołnierze na zdjęciu operowali w trójkącie St. George's Barracks, Trafalgar Square, oraz Westminster Abbey. Zachęcali młodych chłopaków do wojskowego życia.
Rozrywki w Clapham Common
Uliczny fotograf i właściciele osłów żyli z rodzin spacerujących w słoneczne dni w rejonie Clapham Common.
Londyńscy Nomadzi
Autorzy reportażu nazywają tych ludzi nomadami. Nigdzie nie mieszkają dłużej niż kilka dni, zawsze w drodze. Podróżują od targu do targu handlując czym popadnie. W lecie wyjeżdżają za miasto i pomagają chłopom w zbiorach.
Figury na rocznicę spisku prochowego
Takie potworki na wozach były obwożone po Londynie od 5 do 7 listopada każdego roku. Mają związek ze spiskiem prochowym i postacią Guy'a Fawkesa, którego oskarżono o zamiar wysadzenia parlamentu. Wspomnieniom tamtych wydarzeń towarzyszyła protestancka i mocno antykatolicka tradycja. Ludzie chętnie palili w tamtym okresie figury znienawidzonych osób, np. papieża.