Wielka procesja
Takich tłumów chyba nie widuje się w Kościele katolickim w żadnym innym kraju. Może tylko gdy wybiera się nowego papieża. Tymczasem ulicami stolicy Filipin idą miliony ludzi spragnionych tylko jednego - dotknięcia figury czarnego Jezusa, czyli Czarnego Nazarejczyka.
Rzeka ludzi
Rok temu ludzką rzekę w Manilii tworzyło przez cały dzień nawet 12 mln ludzi (tyle co cała metropolia). W tym roku uczestników procesji może być jeszcze więcej. Ze względu na możliwy atak islamskich terrorystów nad bezpieczeństwem wiernych czuwają tysiące żołnierzy.
Bez butów
Pielgrzymi idą boso za figurą Chrystusa niosącego krzyż.
Cudowna moc
Figura przetrwała trzęsienia ziemi, pożary i wojny. Wierni przypisują Czarnemu Nazarejczykowi liczne uzdrowienia fizyczne i duchowe, dlatego zebrani za wszelką cenę starają się choć przez moment być bliżej rzeźby.
Wysiłek
Figurę do sanktuarium Czarnego Nazarejczyka ciągnie kilkudziesięciu mężczyzn. Większym wysiłkiem jest dla nich raczej walka z naporem tłumu niż ciężar platformy z rzeźbą.
Zakochani
Według arcybiskupa Manili kard. Gaudencio Rosalesa właśnie przez ciemny kolor figury Filipińczycy otaczają rzeźbę większą czcią, identyfikując z nim własny kolor skóry.
Będzie rekord?
Organizatorzy zapowiadali, że w 2017 r. w procesji z Luneta Park do Bazyliki Mniejszej Czarnego Nazarejczyka może uczestniczyć nawet 17 mln ludzi.
Dlaczego czarny?
Naturalnej wielkości statuę sprowadzili na początku XVII wieku z Meksyku hiszpańscy misjonarze. Wiozący ją statek ponoć spłonął, a figura ocalała. Ogień miał ją tylko osmalić. Stąd kolor i nazwa - Czarny Nazarejczyk.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.